Do lecznicy( a raczej gabinetu, bo za duże to nie jest), w której przebywa Samba dziś w nocy podrzucono koteczkę. Koteczka jest chyba cała biała , ma oczy, nos oraz uszy w okropnym stanie. Chwała temu, kto ją tam zostawił, a nie wywoził do lasu.
Po południu będę miała jej zdjęcia. Wieczorem tam jadę. Marek ( wet,który jest właścicielem gabinetu) jest chory. Nasze ostatnie działania pozwoliły na uratowanie Samby, oraz dwóch jeszcze kotów ( w mniej poważnym stanie). Tym razem to ja będę musiała zadbać o wyleczenie Kici i znależienie jej domku.
Wiem, że potrwa to długo ( to zaawansowany koci katar, na oko- a co jeszcze? tego nie wiemy), a znalezienie domu będzie cudem, ale może się uda.
Obecnie nic nie mogę powiedzieć na temat charakteru, ani wieku kotki ( nie jest kociątkiem), dopóki tam nie pojadę z rosołkiem dla Marka.
I teraz prośba o radę: czy wstawiać "chore" zdjęcia koteczki na Miau? Czy to czasem nie przeszkodzi w ewentualnej adopcji?
Może poczekać aż wyzdrowieje?