No napiszę ....
Po długich i wyczerpujących

negocjacjach z Montes przyjechały wczoraj do Czarcika dwie dziewczyny...
Posiedziały, pogadały i przekonały Wysoką Komisję, że są odpowiednim dla Czarcika domkiem.
I zabrały małego Fukacza do rocznej towarzyszki.
Na razie mam relacje tylko z podróży i przyjazdu do domu - w pociagu Czarcik ani pisnął, zachowywała się bardzo grzecznie, w domu wieczorem nie chciał wyjść z kontenerka - bał się, biedaczek...
Kontenerek został obstawiony miseczkami i kuwetką...
Czekamy na poranne relacje
A mnie i kotom smutno - Klusia chodzi, zagląda w kąty i popłakuje, reszta nie chce jeść....