Wierzę w znaki....ten chmiel umarł na chwilę bo nie miał komu służyć..,.teraz odradza się bo wie że pojawi się ktoś....ten kocur jest przecudny, zastanawiałam się kto da mu dom...taaka uroda ale i też bardzo dużo pracy...wierzę, że pokochacie go z wzajemnością...
Kiedyś miałam szczurki. Niestety wszystkie umierały na bardzo ciężkie choroby...pamiętam kiedy jednej z nich, już w terminalnym stadium nowotworu zepsuło się poidełko...takie zwykłe szklane z rurką ale niekulkowe...działa na prawa fizyki, prawda?...ale się zepsuło...woda lała się strumieniami...wiedziałam,że to znak...Pyśka odeszła....poidełko wylądowało w szufladzie z innymi akcesoriami...potem pojawił sie kolejny zwierzak....przy montowaniu ustrojstw do klatki zamontowałam to zepsute poidełko...działało bez zarzutu...woda zasysała się w rurce czekając na jęzorek szczurka...a przecież lało się ciurkiem!!!
W analogicznej sytuacji kolejnej chorej dziewczynie urwał się w klatce diamencik który jej powiesiłam na suficie klatki(zaczytywałam sie wtedy w feng shui ). Urwał się...na moich oczach zrobił bum...a Bryśka odeszła nastepnego dnia...