Na przekór...(II)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 30, 2007 9:50

bechet pisze:Szukam kota....


Oleś
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=59 ... c&start=15

Klusia
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=47 ... &start=225

A może przyjedźcie na kilka dni do Łodzi :?:
Nocleg w kliteczce, ale z łazienką, zapewniam :wink:
Ostatnio edytowano Pon kwi 30, 2007 9:52 przez kalewala, łącznie edytowano 1 raz
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 30, 2007 9:50

Asiu, niespełna trzy tygodnie temu robiłam dokładnie to samo - szukałam psa...
Serce drgnęło, ale chyba tak nie do końca...
Odpuściłam. Wiem, że jak przyjdzie czas, Ziutka pozwoli.

Może to jeszcze nie ten czas...
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon kwi 30, 2007 9:54

bechet pisze:Szukam kota.
Tż mówi, że jeszcze nie. Że za wcześnie. Że nie ochłonął.
Ale ja muszę.
Muszę się czymś zająć. Czymś, co odwróci uwagę i choć na chwilę pozwoli zapomnieć o bólu.
Nie mogę przestać myśleć o Kaszmirze. O tym, ze Go nie ma. Że już nigdy nie przytulę twarzy do jego miekkiego, rudego futra.

A więc szukam kota.
Na razie niezbyt intensywnie i niezobowiązująco przeglądam różne kocie historie. I ciągle się dziwię. Bo, jak na zawołanie, nagle na forum pojawiło się mnóstwo długowłosych kotów do adopcji. Zawsze marzyłam o długowłosym. Teraz mogę takiego mieć. Od zaraz. Są kotki i kocurek, jest miejsce. A serce ani drgnie...


Asiu, ja po śmierci mojego najukochańszego Pisia, ponad rok temu pomyślałam to samo - w domu musi pojawić się nowy kot, od razu, natychmiast
dom był tak rozdzierająco pusty i smutny, nie mogłam tego znieść
pomyślałam, że zamiast wylewać łzy muszę przytulić do serca potrzebującą miłości istotę
zrobić to dla siebie i dla niego
i w dwa tygodnie po jego odejściu wzięliśmy ze schroniska Dyzia i Franka
to była bardzo dobra decyzja

p.s a jak będziesz w Łodzi to obowiązkowo musisz się u mnie pokazać
Ostatnio edytowano Pon kwi 30, 2007 9:57 przez pisiokot, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 30, 2007 9:54

Agn pisze:Asiu, niespełna trzy tygodnie temu robiłam dokładnie to samo - szukałam psa...
Serce drgnęło, ale chyba tak nie do końca...
Odpuściłam. Wiem, że jak przyjdzie czas, Ziutka pozwoli.

Może to jeszcze nie ten czas...

Aguś, ja wiem. Ale Ty masz mnóstow zwierząt w domu. Własne i tymczasy. U nas cicho i pusto. Tylko Lola czasem popłakuje. I wtedy mówię jej, że Jego już nie ma. Że już nie wróci. I znów ryczę.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Pon kwi 30, 2007 9:56

pisiokot pisze:Asiu, ja po śmierci mojego najukochańszego Pisia, ponad rok temu pomyślałam to samo - w domu musi pojawić się nowy kot, od razu, natychmiast
dom był tak rozdzierająco pusty i smutny, nie mogłam tego znieść
pomyślałam, że zamiast wylewać łzy muszę przytulić do serca potrzebującą miłości istotę
zrobić to dla siebie i dla niego
i w dwa tygodnie po jego odejściu wzięliśmy ze schroniska Dyzia i Franka
to była bardzo dobra decyzja

Wiem, Aniu. My też bardzo szybko po śmierci Becheta wzięliśmy Lolę. Nie mogliśmy znieść domu bez kota.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Pon kwi 30, 2007 9:58

annskr pisze:
bechet pisze:Szukam kota....


Coś podejrzewałam jak raz zobaczyłam Cię na Kociarni :wink:

Antypatyczna

 
Posty: 7753
Od: Czw wrz 07, 2006 9:45

Post » Pon kwi 30, 2007 10:06

bechet pisze:
Agn pisze:Asiu, niespełna trzy tygodnie temu robiłam dokładnie to samo - szukałam psa...
Serce drgnęło, ale chyba tak nie do końca...
Odpuściłam. Wiem, że jak przyjdzie czas, Ziutka pozwoli.

Może to jeszcze nie ten czas...

Aguś, ja wiem. Ale Ty masz mnóstow zwierząt w domu. Własne i tymczasy. U nas cicho i pusto. Tylko Lola czasem popłakuje. I wtedy mówię jej, że Jego już nie ma. Że już nie wróci. I znów ryczę.


Też racja - mnóstwo. Ale to są koty. Nie - `tylko`, nie `aż`, po prostu - coś innego. Wczoraj pod sklepem położyłam rękę na głowie amstaffa sąsiadów... też czarno-biały i z podobnym układem łat na głowie... to ciepło bijące z krótkiej sierści... i wielkość - cała dłoń oparta na psiej głowie... poryczałam się, a Walker zdezorientowany popiskiwał do mnie pocieszająco.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon kwi 30, 2007 10:09

Asiu wiedziałam, że będziesz szukać kota, w sobotę rozmawiałyśmy z dr Ewą o tym, chyba to przewidziałyśmy :wink: . Dom bez przynajmniej dwóch futrzaków jest bardzo pusty.
Ja powiedziałam Ewie, że jesteś tak cudownym domkiem, że mogłabym Ci oddać Ptaszka bez wachania, a nie tak łatwo będzie wydostać ode mnie Ptaszka, stawiam dużo wymagań.
Kot którego wybierzecie będzie najszczęśliwszym kotem na świecie :D
„Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie – to wieczna Treblinka”. -Isaac Bashevis Singer

"Zawsze warto być człowiekiem,
Choć tak łatwo zejść na psy!"
- Ryszard Riedel, Mirosław Bochenek

“Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy.” — Dave Ramsey
https://www.gismeteo.ru/weather-lodz-3203/

iwcia

 
Posty: 9147
Od: Czw kwi 28, 2005 6:52
Lokalizacja: Miasto włókienników :)

Post » Pon kwi 30, 2007 10:20

Dziewczyny, ja zbieram informacje a decyzję pozostawię Darkowi.
Wczoraj pokazywałam mu kilka kotów, miedzy innymi właśnie Olesia z Łodzi. Zobaczymy.
Darek raczej wolałby jeszcze zaczekać, ale może jakiś kot tak mu się spodoba, że się złamie.
Chciałam go przekonać, żebyśmy w sobotę pojechali do krakowskiego schroniska, ale powiedział "nie". Boi się, że schroniskowy kot okaże się chory i będziemy przechodzić przez to samo co teraz. W pewnym sensie go rozumiem i nie naciskam.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Pon kwi 30, 2007 10:33

bechet pisze:Szukam kota.
Tż mówi, że jeszcze nie. Że za wcześnie. Że nie ochłonął.
Ale ja muszę.


I to jest dobra decyzja. Przynajmniej moje doświadczenie to potwierdza.
Daliśmy sobie tydzień na żałobę i posprzątanie mieszkania. Wiem, to krótko. Ale jeśli masz chorego zwierzaka, którym intensywnie się opiekujesz i zabraknie go... to... jest chyba jeszcze gorzej. Sama decyzja o wzięciu kotka i zaklepanie go pomogły mi. Chociaż Tymonka brakuje mi do dziś :( a we wrześniu miną 3 lata :(

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pon kwi 30, 2007 10:37

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pon kwi 30, 2007 10:40

bechet pisze:Szukam kota.
Tż mówi, że jeszcze nie. Że za wcześnie. Że nie ochłonął.
Ale ja muszę.
Muszę się czymś zająć. Czymś, co odwróci uwagę i choć na chwilę pozwoli zapomnieć o bólu.


Asiu, tak jak Pisiokot napisała: "dla Ciebie i dla niego"...
I dla Loli.

Wiesz, kiedy odszedł Kot P. (chyba nigdy nie zdobędę się na napisani w sieci pełnego imienia naszego Kotołaka...) też nie mogliśmy zrobić tego kroku, też tylko przeglądałam Kociarnię i broniłam się przed wyjazdem do schroniska. Wydawało się nam, że jeszcze nie teraz...

A przecież 6 lat wcześniej, po śmierci Grubej, bez zastanowienia zostawiliśmy małego Oswalda, który wtedy był u nas na tymczasie. Chociaż Gruba była "tylko" tarasowcem. Wtedy jego obecność pozwoliła nam pożegnać się z Grubasem. Zagoić. Do dzisiaj patrzę na nasze Wredne Czarne i widzę w nim Grubcię.

Po odejściu Kiciatka natychmiast pojechaliśmy pod aptekę po Myśkę. Ani przez chwilę nie żałowaliśmy tej decyzji, nawet wtedy, kiedy podejrzewano u niej nowotwór. Nowotwora nie ma. Myśka jest.
Po Kiciatku się jeszcze goi. Wolniej, ale się goi.

Po Kocie P. nie zagoiło się do tej pory. Trzeba było wtedy podjąć tę decyzję, nie czekać. Może dzięki temu żyłby i Kiciaty?...

Przyjedź do nas, chociaż na chwilkę -jest pięknie, zielone wyłazi. Posiedzimy w ogrodzie, popłaczemy razem jak będzie trzeba...
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pon kwi 30, 2007 10:46

Nordstjerna pisze:Trzeba było wtedy podjąć tę decyzję, nie czekać.

Po śmierci Kici nie wzięliśmy drugiego kota i... nie ma go do dziś...

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pon kwi 30, 2007 10:50

Asiu, dajcie sobie czas na żałobę. Nie szukaj na siłę następcy Kaszmirka.

4 sierpnia ub. roku pożegnałam NieWiemka, który był z nami zaledwie 13 mies. Od tramtego czasu trafiły do mnie 4 koty. Mam przecież jeszcze wiele, wiele innych kotów, ale żaden nie zapełni pustki po Nim. Nie ma dnia, żebym nie myślała, zawsze mam Go przed oczami.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18777
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon kwi 30, 2007 12:39

Ariel,
taka decyzja to nie jest szukanie następcy...
Bechet jest mądra i o tym wie
tak jak wiedzieliśmy wszyscy Ci, którzy po odejściu Przyjaciela szybko otworzyli dom i serce dla nowego domownika
dla mnie nowy kot nie miał nikogo zastępować, bo tego, który odszedł zastąpić się nie dało i nie da...
świadomie wybierałam takie, które nie były do Pisia podobne, a wręcz kompletnie inne, z wyglądu, zachowania, spojrzenia, charakteru
jedno było tylko wspólne - pragnienie bycia przy swoim człowieku

jedni potrzebują czasu, żeby opłakać stratę, a inni muszą już, bo nie wiedzą co zrobić z miłością, która została :crying:
jak pomyślałam wtedy, że może w tej chwili z braku miłości jakiś kot umiera w schronie, to stwierdziłam, że szkoda nawet jednego dnia

wedle tego powiedzenia, które sobie często przypominam: "jeśli nie możesz pomóc sobie, to spróbuj pomóc innym". Nie mogłam wrócić życia Pisiowi, ale mogłam pomóc wrócić do (normalnego) życia jakiejś biedzie, którą los odepchnął od ciepłych kolan, ludzkiej miłości i pełnej miski
Ostatnio edytowano Pon kwi 30, 2007 12:57 przez pisiokot, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], MAU i 79 gości