TŻ przeczuwał, że nie wrócę ze schroniska sama... Ja niczego nie podejrzewałam

Majówka - młoda Mama, odchowała swoje dzieci, została sama, ale miała jeszcze pokarm, miała iść na sterylkę i potem do domu. Ale pojawił się Włosek.
Włosek - teraz może 3 dniowe kocie dziecię. Przyniesione do schroniska. Ma jeszcze wiszącą pępowinę.
Majówka próbuje być jego Mamą. Ponoć są już razem 3 dni. Jednak Mamę w schronisku wszystko rozpraszało, ludzie, koty, obce dźwięki. Nie mogła skupić się nie Włosku (lub Włosce, bo płci nie znam). Dopiero kiedy otworzyłam klatkę, położyłam Majówkę na boku, głaskałam, mówiłam uspokoiła się, przystawiłam Włoska, nie mógł znaleźć sutka. Musiałam go naprowadzić. Zaczął ssać. I tak siedziałam na podłodze, z Magicmadą, głaskałam, mówiłyśmy do niej, a mały jadł. Kiedy zostawiałam ich samych sobie Majówka zmykała do kuwety a Włosek leżał sam.
Zdecydowałam, że ich zabieram, że jeśli się uda, to u mnie będą mieli większe szanse. Bo cisza, spokój, mało dźwięków.
Żeby się udało...
