MILUSIA z Katowic-prośba o zamknięcie wątku

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Sob kwi 28, 2007 18:51

Marcelibu pisze:Czy TWÓJ CZWARTY KOT ( :twisted: ) oprócz tego normalnie się zachowuje, tzn. oprócz tego leżenia w kuwecie? :? Czy ona leży tak normalnie po "kociemu" jak na fotelu, czy jakoś inaczej? :roll:



udam, że zaznaczonego nie zauważyłam :twisted:

poza tym zachowuje się normalnie, ma apetyt, mruczy, barankuje... leży normalnie na ile pozwala wielkość kuwety, przewala się z boku na bok.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob kwi 28, 2007 19:03

No to pewnie jej się tam podoba 8O :D . Może zapach żwirku ja przyciąga? Mój Hogo o mało, co mi nie zabrał i zeżarł kapsułki z czosnkiem (mam trochę kataru i brałam Alitol) :wink: Nie wiedziałam, że koty lubią czosnek? Waleriana itp. to wiem.
Marcelibu
 

Post » Sob kwi 28, 2007 19:17

ona ma ten sam żwirek od ponad tygodnia :? w dodatku już nasiusiała :evil:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob kwi 28, 2007 19:29

Moja mama mi zaraportowała, że Pandora też leży w kuwecie. Ja wiem, co jest przyczyną. Ona po prostu "świruje" po wyjściu na dwór. Była w Mikołowie u wetki przecież. Najpierw się darła, że nie chce, że chce do domu i żeby ją wypuścić z koszyka, a potem... Jak już wrócili do Zawiercia, to szła na górę po schodach na smyczy sama. Od tego czasu stoi albo pod drzwiami i wrzeszczy, albo leży w kuwecie rozanielona. Syndrom trzeciego jajnika, czy co? Przeca "sterylna" jest :twisted:

A żwirek musi być zmieniany, bo do brudnego żadne się nie wysiusia :roll: :lol:
ObrazekObrazek
Obrazek

dora750

Avatar użytkownika
 
Posty: 6854
Od: Wto cze 25, 2002 21:30
Lokalizacja: Wielka Brytania

Post » Sob kwi 28, 2007 19:30

Jeśli oprócz tego, wszystko normalnie, to nie mam pomysłu....
Ostatnio Hugo zmienił swoje "domowe miejsca pobytu" z fotela w pokoju , na podłogę w przedpokoju przy ścianie. Ja zaczęłam panikować, że chory, pomyślałam o nerkach, a matka mi mówi, że on ma tu podgląd na wszystko, co się dzieje w mieszkaniu (z fotela niewiele widział). Teraz też tak leży.Co prawda nie wiem, czy widok z kuwety nalezy do najmilszych :wink: , ale co kot to charakter :twisted:
Marcelibu
 

Post » Sob kwi 28, 2007 19:31

może Milusia też się boi, bo ja klatkę otworzyłam...
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob kwi 28, 2007 19:34

Marcelibu pisze:Jeśli oprócz tego, wszystko normalnie, to nie mam pomysłu....
Ostatnio Hugo zmienił swoje "domowe miejsca pobytu" z fotela w pokoju , na podłogę w przedpokoju przy ścianie. Ja zaczęłam panikować, że chory, pomyślałam o nerkach, a matka mi mówi, że on ma tu podgląd na wszystko, co się dzieje w mieszkaniu (z fotela niewiele widział). Teraz też tak leży.Co prawda nie wiem, czy widok z kuwety nalezy do najmilszych :wink: , ale co kot to charakter :twisted:



z jednej strony cieszę się, że jest zdrowa (kompleksowy przegląd był w środę), ale z drugiej... psychiczne odpały kotki mogą być jeszcze gorsze niż zapalenie oskrzeli.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob kwi 28, 2007 19:55

OT :oops: : Moja sąsiadka wyjechała i opiekuję się, jak zwykle, jej kotką, tym razem do poniedziałku. Poszłam przedpołudniem - kotka zwymiotowała. Zadzwoniłam do koleżanki, ona powiedziała, że Kicia tak wymiotuje, jak się przeje, a zjadła cała saszetkę Whiskasa (brak reakcji, na to że to zła karma :evil: ). Dałam Kici 1/3 saszetki i jak poszłam niedawno, to znów było zwymiotowane. Kotka ma niecałe 2 lata, nie jest wysterylizowana, bo "ma spokojne ruje". Dalam jej suchej Puriny i wyjęłam z zamrażalnika filet kurczaka. Czy mogę jutro rano ugotować i jej podać, jeśli znów będzie zwymiotowane? Trochę się zaczynam martwić :? , tym bardziej to nie mój kot.
Marcelibu
 

Post » Sob kwi 28, 2007 20:15

nie słyszałam o przypadku, żeby zaszkodził filet z kurczaka. Na pewno mniej niż te pioruńskie saszetki.

Ale wiesz co... mnie się wydaje, że z kicią coś jest i wymioty się nasiliły. Może kłaki? Jak piszesz, ta kotka wymiotowała już wcześniej "jak się przejadła". Pierwsze słyszę, żeby tak regularnie kotek się przejadał.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob kwi 28, 2007 20:20

Dla mnie to w ogóle jest dziwne 8O . Kicia nie chlaśnięta, a tyle razy tłumaczyłam. Ale ruje ma spokojne, troche miauknie w ciągu dnia. Karmią Whiskasem, ostatnio koleżanka twierdziła, że przestawi Kicię na sam suchy Whiskas :conf: , mam nadzieję, że jej to wybiłam z głowy. Byłam u niej przed chwilą, na razie nie zwymiotowała, dałam jej wcześniej suchą Purinę, niewiele tego zjadła. Ugotuje jej jutro rano piersi z kurczaka, zobaczę, jak później znów rzygnie, to ją wezme do weta. Kicia jest bardzo drobna waży 2,20 kg, (mój Hugo 5.30 kg).
Marcelibu
 

Post » Sob kwi 28, 2007 20:25

skoro nie rzygnęła po purinie, to chyba faktycznie źle znosi whiskasa. ale jak jej zmienią z mokrego na suche... może uda Ci się przekonać koleżankę do innej karmy...
wiesz co, ja mam ciężki uraz na punkcie wymiotów kota, bo tak się zaczęła pokazywać ciężka choroba mojego kotka. Ja przy takich objawach już dawno byłabym po wszystkich badaniach. dlatego jak opisałaś objawy, to aż mnie zmroziło.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob kwi 28, 2007 20:31

Tylko suchego Whiskasa już nie dają, jak widzę po stojących torebkach z żarciem. Takie wymioty moga być przyczyną różnych wstrętnych rzeczy. Jak od niej wracam, a często się nią zajmuję, jak sąsiedzi wyjeżdżają, czasem nawet 2 tygodnie, to zawsze dobrze myję ręce, boję się mojego "pingwina" czymś zarazić.
Na razie dam jej spokój, jutro rano ugotuję kurczaka.
Boję sie, że ta mała drobnica może dostać ropomacicza, właściciele dają jej teraz tabletki, ale nieregularnie, tylko wtedy, kiedy bardziej miauczy :evil:
Marcelibu
 

Post » Sob kwi 28, 2007 20:34

przecież te tabletki mają od jakiegoś weta, to chyba powiedział, kiedy wolno dać, a kiedy nie?
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob kwi 28, 2007 20:37

Tylko, że oni nie pilnują tego dokładnie: jak miauczy dają, jak przestaje miauczeć to przestają. Tłumaczyłam, że to hormony i cała konsekwencja zdarzeń, ale chyba głową muru nie przebiję, cholercia.
Marcelibu
 

Post » Sob kwi 28, 2007 20:44

no to Ci nie zazdroszczę. Patrzeć na to i nie móc nic zrobić...
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 204 gości