» Sob kwi 21, 2007 21:44
Witam, dzieki Dorotko i Aiu ... :)) ze wpadlyscie i jestescie.
Ja wlasnie caly dzien wybieralam sie jak sojka za morze,
w koncu oprocz sprzatania nic nie zrobilam, zadnej pracy, a do rejonu zero pojechalam dopiero ok. 18 - rowerem !! wreszcie !!.
Przedtem odwazylam sie, i zadzwonilam z domu do Lodzi, do pani
od Candirii ... kazala mi pozniej dzwonic. Wiec juz od rodzicow zadzwonilam, bardzo trudna rozmowa ...
i smutne wiesci dla mnie. Uprzedzila mnie zreszta, ze beda takie.
Wg niej nie znajde Smoczka, ani jej nie zobacze; ale zyje, jest jej
dobrze, jest zamknieta w domu skad jej nie wypuszczaja / nie wypuszcza. Podobno jest u jakichs dzieci, 200 m !!!!!! od miejsca zaginiecia. Mam juz nie szukac, nie chodzic ... Bo oni czytali
ogloszenia, ale nie chca oddac. Jak sobie pomysle, ze mozna
codziennie widziec te ogloszenia, i nie oddac mi kotki ... ???
I ze wszystko ma jakis powod, ze ja juz sie Smoczkiem nacieszylam,
a teraz ma byc tak, ze kto inny. Oczywiscie nie bylam i jestem
sklonna przyjac tych informacji (?) do wiadomosci ani sie z nimi
godzic. O kotce Candirii tez mowila, ze uprzedzala, ze to raczej
bez szans. Mowila tez, ze moze sie mylic, ale ze sprawdzala
'wzdluz i w poprzek'...
Okropnie sie splakalam, i wlasciwie nadal placze, tylko juz do srodka,
Mamie nie moglam nic powiedziec, nie moge z nia poruszac tego
tematu, bo slysze same okropnosci. Wiec wszystko musialam
przelknac.
Wracalam objezdzajac rejon i wieszajac ogloszenia; wyszly 3 koty, te
co zwykle, patrzylam na wszystkie oswietlone okna, ale nic ...
psy chcialy sie zaujadac na smierc, ale mialam ze soba kosci i skore
z pieczonego kurczaka, wiec je troche zatkalam.
Nerwy mam w strzepach, nie moge sluchac zadnych halasow, ani
rozmawiac na zaden temat, a juz ludzkie paplanie doprowadza mnie
do szalu, a bez przerwy na ulicy ktos gada albo wrzeszczy.
Powiesilam ogloszenia takze na trasie z rejonu zero, kolo parku,
juz te nowsze. Moze te dzieci tam jezdza na rowerze czy cos ??
i kolo akademika Zaczek, i na Pilsudskiego kolo lecznicy.
A potem juz do domu, glownie piechota, bo straszny ruch a na
chodnikach tlumy (mecze czy cos ... strasznie denerwujace).
Zmeczona jestem okropnie, bo oprocz wysilku jeszcze stres
(pierwszy wyjazd na ulice w tym roku), a potem targanie roweru
na 3 pietro. Jutro bede apelowac do swietej Rity w niedalekim kosciele ...
Teraz nadzieja w panu od Doroty / od redaktora ...
moze sie odezwie. Ja jednak dam te plakaty do wywieszenia, i zalece,
zeby sie koncentrowali na okolicach rejonu zero; tylko ze tam malo
slupow jest ....
koncze, bo komp wariuje, i boje sie, ze zezre mi list.
nie wiem co teraz mam zrobic.
zo