Długa droga do Domu...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 16, 2007 20:43

Modjeska, jestem Wam tak ogromnie wdzięczna za przywiezienie mi Piastuli, że nie wiem czy masz pojęcie. Do tego każde Twoje dobre słowo dodaje mi sił i wiary. DZIĘKUJĘ!
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 17, 2007 8:58

:D :D A ja mocno trzymam kciuki i ślę w waszą stronę ciepłe myśli.
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Wto kwi 17, 2007 14:10

Jestem dziś taka radosna. Słoneczko świeci, ptaszki śpiewają, koty wygrzewają się na balkonie... Trzeba pomyśleć o jakimś trawniczku dla kotów. Lubię wiosnę.
W ogródku pod balkonem zakwitły migdałki, szafirki i mahonia, a pierwsze tulipany raczyły już przekwitnąć. Fajnie byłoby wpuścić tam moje koty, ale niestety... Natomiast korzysta z tego dobrobytu kot dziki. Niedawno się tam sprowadził. Bieda z nędzą. Biały z czarnym ogonem i czarną plamką na czole. Uświniony niemiłosiernie. Nie zdążyłam mu się dobrze przyglądnąć, ale nie wyglądał na pierwszy rzut oka na zabiedzonego. Chyba, że to kotka... Próbowałam kiciać, ale wtedy zobaczyłam tylko umykający ogon. Trzeba będzie pomyśleć o jakiejś miseczce, a jeszcze lepiej przeprowadzić drobne śledztwo, bo jeśli to kotka, to będzie trzeba się nią zaopiekować niedługo. Niestety nie mam żadnej klatki łapki ani doświadczenia w pomocy dziczkom. Może akurat się trochę poedukuję.
Na razie i tak najwięcej uwagi pochłania moja czarna królewna. Czynimy postępy na wielu płaszczyznach. Dziś np. bawiłyśmy się wstążeczką, dotąd tylko ta zabawka była atrakcyjna dla Piastki. Nagle ogonek kici trącił myszkę, która radośnie zagrzechotała (myszka kupiona dla Psotki). Konsternacja na buźce koteczki. Przyglądnęła się stworowi, łapką lekko, acz z wdziękiem pacnęła... Fajna ta myszka. Co za przewrotna kocica! Ja ją namawiam od tylu już dni do zabawek. Żadna jej się nie podoba w najlepszym wypadku. Na większość fuka i parska. Myszkę po prostu położyłam, żeby Piastunia się z nią oswoiła. A tu gadzina sama sobie ją wynalazła i zaczęła turlać, podrzucać i w końcu nawet aportować!!! Nawet parapet okienny Piastunia dziś odwiedziła. Obwąchała rzeżuchę, zerknęła przez szybę i szybko zwiała. Ciekawe, a ponoć w poprzednim domu na parapecie siedziała.
Dziś zamierzam się cieszyć tylko. Bo i mam czym. Pani w sklepie, w którym kupuję karmy dla kotów darowała mi całe opakowanie Hillsa, dostałam też trzy paczuszki reklamowych RC, więc kupiłam tylko puszki: gourmeta i animondę dla mojej lady. No i oczywiście kupiłam Piasteczce jej własną maleńką białą myszkę. Cudownie się czuję. Tyle dobrych rzeczy jednego dnia, a gdzie tam jeszcze do koca...
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 17, 2007 18:48 Rozliczenie

Nie wiem jak będzie z wątkiem KOTKA POLEWANA WRZĄTKIEM, więc dla jasności i czystości jeszcze raz tu napiszę jakie wpłaty otrzymałam.

pivonka - 25,00
jadise - 60,00
Pablo7 - 60,00

Bardzo dziękuję za Wasze dobre serca!!!
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 17, 2007 20:58

Znalazłam wasz wątek dzięki Modjesce :)
Nie mogłam go zlokalizowac - jakaś pomrocznośc czarna mnie dopadła...
Obrazek

czarna_agis

 
Posty: 4361
Od: Czw wrz 07, 2006 23:14
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto kwi 17, 2007 21:01

Ukoronowaniem dzisiejszego dnia była rozmowa telefoniczna. Tak, tak! Zadzwoniłam dziś do Pani, dzięki której Piastka została uratowana. Pani jest przesympatyczna i taka ciepła. Widać, że bardzo kocha koty. Dowiedziałam się też trochę o Piastuni. Kicia była traktowana OKROPNIE. Biedne stworzenie w pierwszym domu torturowane wrzątkiem, głodzone i zostawiane samotnie na wiele dni. W drugim nie lepiej. Biedactwo spało na gołym linoleum w nie ogrzewanym pomieszczeniu, póki Pani nie podarowała jej legowiska. Karmiona też prawdopodobnie była od przypadku do przypadku i na pewno wtedy, kiedy Pani przynosiła coś dla kici. Piastka była kopana i rzucano nią! Nie jest wcale więc dziwne, że tak trudno jej teraz zrozumieć, że nic jej nie grozi.
Piastula ma ok. 4 – 5 lat. Zdziwiłam się, ale zwiódł mnie jej niewielki wzrost (na pewno jest to wynik głodzenia).
Przy dobrych wiatrach, czyli jeśli czarna dama będzie w dobrym humorze jutro wybierzemy się do weterynarza. Jeśli jednak będzie miała niezbyt dobry dzień, to wstrzymam się jeszcze. Nie chcę jej dostarczać zbyt dużych dawek stresu. Ona niczego bardziej nie potrzebuje jak spokoju. Uszka ma czyste, nie drapie się, je i załatwia się ładnie do kuwety, a i kondycja jest nie najgorsza, więc zobaczymy...


DZIĘKUJĘ PANI, ZA SZANSĘ NA LEPSZE ŻYCIE DLA PIASTKI. DZIĘKUJĘ ZA URATOWANIE TEJ BIEDNEJ KOTKI!
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro kwi 18, 2007 20:46

A ja trzymam za Was :ok: :ok: myślę że Piastula miała wiele szczęścia trafiając właśnie do Twojego DOMU,w którym spotka ją zapewne wszystko co najlepsze,że jej "psyche" tak zachwiane wróci do normy-buziaczki dla wszystkich domowników, tych futrzastych i tych "golców: :lol:

Pablo7

 
Posty: 15
Od: Pt kwi 13, 2007 17:15
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro kwi 18, 2007 21:00 Wszystko zmierza ku dobremu

To był długi i piękny dzień.
Rano co prawda pogoda nie powitała miasta, tak jak wczoraj radośnie, jednak nawet te kilka kropel wody nie było wstanie powstrzymać nas... Nas, które z siłą wodospadu, postanowiłyśmy przebojem zawojować przyszłość. Jak więc deszcz ma się do wodospadu?
Piastka od samiutkiego rana darła dziobek, poganiając mnie ze śniadaniem. Jak codziennie prawie nie pozwoliła mi wejść z miseczką... Hmm, gourmet z nerkami... - w ząbki panienkę ukłuł. No kto to widział takie fuj? Miseczka długo stała i próba sił mi absolutnie nie wyszła, kicia za to zjadła całą michę chrupeczek. I dobrze!
Po śniadaniu oczywiście na nowo pyszczydło straszne się odezwało – teraz trzeba drzwi otworzyć, bo mała królewna ma ochotę zwiedzić domek. A masz! Pokaż jaka jesteś odważna! No, no, kicia dziś śmielej zwiedzała mieszkanie. Wracała do pokoju, sprawdzała czy nadal jest bezpieczna i wychodziła kolejny raz na podbój świata. Nadzorowałam całą akcję, bo Psotka oczywiście wcale się nie bała Piastuni. W którymś momencie nawet wlazła do pokoju mojego syna zupełnie ignorując warkot Piastki. Po Psotce odważył się Totek, a potem i Plisia. Tego, to już było za wiele jak na mały czarny łepkek Piastuni. Nastąpiło bliskie spotkanie trzeciego stopnia, po którym Totuś zajął strategiczne miejsce na półeczce w przedpokoju, a Pliśka dostojnie oddaliła się w ustronne miejsce spać. Tylko Psotunia nie dała za wygraną. Biedna Piastka, zignorowana przez koty, pewnie poczuła się głupio. A to małe, co wszędzie nos wściubia wydawało się nie groźne. Nie aż tak, aby nie syknąć raz i drugi ostrzegawczo. Ale to raczej dla zasady tylko.
Kiedy mój syn, Mateusz wrócił ze szkoły, zaczęłam szykować czarnulę na wizytę u weta... Szeleczki, a jakże, grzecznie pozwoliła sobie ubrać, ale już włożyć do miękkiego i wygodnego dla mnie transporterka – absolutnie! Nie pozostało więc nic innego, jak wpakować kotkę do wielkiej klatki. Kicia bała się odrobinkę po drodze. Pewnie w jej małej główce nie mogło się pomieścić, że niosę ją w nieznane. Wizyta w gabinecie odbyła się nad wyraz spokojnie. Oczywiście zapomniałam z emocji zabrać książeczkę kitki, ale obeszło się bez niej jakoś. Kicia przeszła badanie bez jednego mruknięcia, mocno we mnie wtulona; dostała witaminki i pastę na robaczki. Wracając do domu, byłam pełna obaw, jednak...
Kicia, jak tylko zobaczyła swój pokój, radośnie wyskoczyła z transporterka i zaczęła się miziać o moje nogi. Cudownie! Chciałam wyjść i zostawić Piastkę na chwilę samą, ale gdzie tam. Kotka prześlizgnęła się obok mnie i poszła do kuchni. Potem wróciła się i załatwiła w kuwecie „strasznej trójcy”, a potem to już nie było siły, żeby siedziała w swoim pokoiku!
W atmosferze czujności ale też radosnego odkrywania dotrwaliśmy cali i bez bójek do samego wieczora. Tak całkiem różowo nie było, bo Piasteczka kilka razy pogoniła koty. Myślę jednak, że wszystko powolutku się układa.
Na nocny odpoczynek, uznałam, że lepiej aby Piastka nadal spała z Mateuszkiem. W końcu po dniu tak wypełnionym emocjami wszystkim należy się trochę spokoju.
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro kwi 18, 2007 21:53

:D Pomału Wam się udaje. I to w takim tempie :D Gratulcje :P i obowiązkowo miziaki dla Pisatuchny i reszty towarzystwa. Pozdrawiamy :wink:

KarolinaLUNA

 
Posty: 426
Od: Pt gru 29, 2006 14:47

Post » Śro kwi 18, 2007 21:59

Kwintesencją dzisiejszego dnia był płacz Totka. Tak, tak! Ale po kolei.
Ponieważ pokój Mateusza jest mały, a transporter zajmuje jego sporą część, postanowiłam go wynieść do mojego pokoju. Totuś prędziutko podbiegł sprawdzić... A tu pusto! Nie ma czarnej jędzy! Wpakował swoje białe futerko do transporterka, obwąchał i w płacz... Taki to właśnie z niego uczuciowy kotek!

Dzięki Karolinko :D
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 19, 2007 14:37

Piastka broni swojego terytorium zajadle. Sama zapuszcza się na „pokoje”, ale niechby jakiś kot chciał ją odwiedzić... Pościg trwa aż do samego balkonu, czyli w sumie jakieś 8 m. Na pościgu i sykach się kończy, na szczęście łapoczynów nie było. Za to pierwszy raz widziałam Totka zjeżonego na całym grzbiecie! Oczywiście uciekał, bo on się raczej nie postawi. Nie to, co Pliśka. Kocice pofukały, posyczały i rozeszły się każda w swoją stronę. Psotka natomiast traktowana jest ulgowo. W sumie, to też uciekała ale też i Piastka jakoś nie specjalnie ją goniła. Nie chciałabym, żeby koty się do siebie zraziły, choć specjalnie dużej agresji nie widzę. Piastunia po prostu dość pewnie poczuła się w Mateuszowym pokoju. Tam ma swoją ostoję i broni jej. Po za pokojem jest niepewna i bojaźliwa na tyle, że sama zwyczajnie ucieka.
Nadal jestem dobrej myśli. Sądzę, że koty i tak niedługo się dogadają.
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 19, 2007 16:09

Dziwisz się jej M@ju, że broni swojego terytorium jak lwica? Podejrzewam, że jest to pierwsze bezpieczne i przyjazne miejsce w jej smutnym życiu i bardzo ale to bardzo nie chce go stracić. Z resztą futrzastych na pewno się dogada prędzej niż nam się wydaje. Jestem o tym głęboko przekonana.
Głaski i mizianki dla kociastych i buziaczki dla Ciebie :love:
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Czw kwi 19, 2007 20:12

Oczywiście, że nie dziwię się. Dla mnie to powód do radości!
Uczymy się tak wielu rzeczy naraz. Uczy się być noszona na rękach - początkowo "na odległość" teraz już ciasno do mnie przytulona. Nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać, a po za tym ile to radości dla obojga 8) Uczymy się bawić i wygłaszać swoje zdanie (ciekawie to brzmi w kontekście kotki). Chcę, żeby Piastka odzyskała swoją kocią dumę. Dla mnie to priorytet.
Przyznam się szczerze, że początkowo byłam przerażona, kiedy ją zobaczyłam taką wylęknioną i zastanawiałam się czy podołam. Dziś widzę, że bardzo szybko kicia uczy się socjalizować. A tempo narzuca ona nie ja!
Gdybyś ją Olu dziś zobaczyła... To jest zupełnie inny kot niż tydzień temu. Jestem z niej ogromnie dumna :)
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 19, 2007 20:19

Maja, jak to dobrze, że jesteś!
I masz swoją kolejną Rozgwiazdę :D
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Pt kwi 20, 2007 8:11

Brawo M@ja :D
I brawo Piastka :D
Oby tak dalej :ok: :ok: :ok:

mahob

Avatar użytkownika
 
Posty: 12523
Od: Czw lut 15, 2007 12:44
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Wix101 i 94 gości