wyrwane łapy dawno zrośnięte, mam jeszcze rudego :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 16, 2007 18:36

ania_ pisze:łapki sa wyrwane z kolan , nawet widać przemieszczenie


Tak mi się wydawało, chciałam tylko wiedzieć czy rzeczywiście.
Będę jutro trzymać kciuki i cieszę się, że znalazłaś tak wspaniałych weterynarzy :D
Obrazek
Obrazek Obrazek

mimw

 
Posty: 7010
Od: Sob mar 10, 2007 17:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 16, 2007 19:32

trzymam mocno :ok: :ok: :ok:

i ciesze sie, ze do nas zajrzalas :D

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pon kwi 16, 2007 20:22

to dobrze aniu, że już się uśmiechasz :D
dobrze będzie :wink:
Obrazek

pivonka2

 
Posty: 895
Od: Pt lis 26, 2004 17:10
Lokalizacja: Wawa Tójkąt Bermudzki

Post » Pon kwi 16, 2007 20:44

U mojej mamy w piwnicy mieszkała kotka Pusia, miała około 16 lat. Była wysterylizowana, leczona, miziasta i tłuściutka i bardzo kochana. Niestety pojawiły się w okolicy wyżły wypuszczane przez nieodpowiedzialną właścicielkę. Pusia wygrzewała się na słoneczku, niestety nie zdążyła...
Mama odgoniła psy, które obdarły kotkę ze skóry (dosłownie) na jej oczach, kicia umarła w drodze do lekarza :crying:
Walczymy z tym babskiem, korzystamy z pomocy TOZ, była już sprawa w Sądzie Grodzkim, a baba nadal wypuszcza psy luzem. I chyba będę ją poprostu musiała zastrzelić.
Dlatego uważam, że należy chronić koty przed wychodzeniem o ile to możliwe.

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 17, 2007 6:45

casica przypadek który opisujesz, ależ wredne to babsko
nad czym sąd się jesxcze zastanawia??? Przecież jest obowiązek wypuszxczania psa w kagańcu! Masz racje też bym sam te psy zastrzelił... albo to babsko

thor

 
Posty: 1241
Od: Czw paź 28, 2004 20:51
Lokalizacja: Tarnów

Post » Wto kwi 17, 2007 6:52

ufff na razie wysprzatałam dom i przegladnełam wszystkie kąty zeby melon nie znalazł przypadkiem czegoś do zjedzenia
od rana siedzi w miejscu gdzie zwykle jest karmiony i patrzy na mnie z wyrzutem
mój 7 letni syn tez juz przeżywa , każe sobie tłumaczyc co będzie miał robione,,,a ja wolę sobie nawet nie wyobrazać jak będa te łapki wygladać po cieciu
wogóle po tym wypadku zrobił sie taki strachliwy
przez 2 dni nie chciał wogóle zostawać sam, przychodził do mnie pod kołdre spac, chociaż przeważnie jak spał w łóżku to ,, w nogach,,
teraz szuka miejsc gdzieś w szafkach
jak mówiłam mam jeszcze oprócz kotów psy przybłędy
na szczeście ich sie nie boi nawet próbował juz sie do nich łasić , tak jak to robił wcześniej
to chyba troche moja wina że nauczyłam takiej ufności do psów
domyślam się też który pies to zrobł
w tamtym roku pogryzł u mnie pod domem i na moich oczach mojego psa, sąsiad tez nie lepszy...sam mi się kiedyś chcwalił ze jego sułtan to trzepnie dwa razy kotem i już po nim... latem zabawia sie strzelaniem z wiatrówki do szpaków, kiedyś strzelał do mojego psa... dobrze ze nie do kotów...
a wogóle tak pisze głupoty dla samego pisania bo juz mnie zaczyna nosici troche sie denerwuje co będzie wieczorem i jak on to przeżyje...
czy nie będzie cierpiał po zabiegu... czy będzie w miarę sprawny...

ania_

 
Posty: 1435
Od: Sob kwi 14, 2007 14:22
Lokalizacja: przemyśl - górzyste okolice

Post » Wto kwi 17, 2007 7:40

Aniu, zawsze trzeba wierzyć, że będzie dobrze.
Będzie dobrze, zobaczysz.
Za dzisiejszą operację trzymam kciuki :ok:
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18770
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto kwi 17, 2007 7:53

Thor, sąd ją skazał, ale to śmieszny wyrok, jakaś niewielka grzywna pieniężna. Tylko, że teraz jest już karana więc następna sprawa trafi do prokuratury. Psy niewinne, że mają głupią właścicielkę, to babę trzeba zastrzelić, a psy oddać w dobre ręce. Mama jej nie odpuści bo nie może zapomnieć Pusi, a w piwnicy są inne koty i też się czują bezpieczne - co tym bardziej je naraża.
Aniu, napewno po operacji Melonek będzie się czuł mało komfortowo, ale to minie. Mocno trzymam kciuki, będzie dobrze:)
A przypadek sąsiada zgłoś na policję, może masz świadków wśród innych sąsiadów? Ma obowiązek wyprowadzania psa na smyczy i w kagańcu

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 17, 2007 8:35

Aniu :!: :D Za Melona :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto kwi 17, 2007 8:43

Trzymam kciuki za zdrówko kociaka! Trafiłaś na cudownych wetów.

Aniu, mam nadzieję, że po tym wszystkim nie wypuścisz już kota bez opieki z domu, tym bardziej, że na pewno będzie już troszkę mniej sprawny, może gorzej biegać i nie umknąć np. przed psem...

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Wto kwi 17, 2007 8:52

mimisia prawdopodobnie tak... mieszkam na wsi i kot zawsze trzymał sie domu, lubił siedzieć na parapecie ale poskubać trawkę. zawsze wydawało mi sie ze bliskie otoczenie domu jest dla niego bezpieczne. a jednak tak nie jest. bałam sie raczej samochodów chociaz do asfaltu jest kawałeczek
teraz przekonałam sie że niestety... moze dla dzieci jest bezpiecznie... ale dla kotów nie :cry:
dostałam nauczkę , szkoda tylko ze kosztem niewinnego zwierzaka

ania_

 
Posty: 1435
Od: Sob kwi 14, 2007 14:22
Lokalizacja: przemyśl - górzyste okolice

Post » Wto kwi 17, 2007 8:56

Wiesz Aniu, podejrzewam, że gdybym mieszkała na wsi też trudno było by mi nie ulec pokusie wypuszczenia kota z domu. Na moje szczęście (i nieszczęście) mieszkam w bloku i nie mam tego problemu.
Szczerze mówiąc nie znam nikogo na wsi (mam tam babcię), kto by nie wypuścił kota z domu. Wydaje mi się to dość trudne, ale nie niewykonalne.

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Wto kwi 17, 2007 9:14

Aniu idę popracować, ale trzymam kciuki mocno, będzie dobrze :ok:
Przed chwilą zrobiłam przelew, daj znać czy doszedł i czy wszystko ok:)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 17, 2007 14:25

dziekuję
na razie nic nie wiem.
raz przeżywam totalna euforie a zaraz potem totalna rozpacz
mieszają mi sie wizje melona łapiacego muchy z wizjami bez kota
za godzine jadę a najchętniej bym nie jechała bo nie wiem jaki będzie wynik zabiegu
weterynarz mimo wiedzy i dobrych checi nie jest do końca pewnien efektu końcowego
ale przynajmniej wiem że dzieki Wam zrobiłam wszystko co mogłam zrobić
na razie sie szykuję
nie wiem co będę robić przez ten czas kiedy będzie zabieg. stać pod gabinetem?
łazić po mieście? isć do kogoś?
czy wszyscy w takiej sytuacji maja takie głupie mysli jak ja teraz?
pamiętam jak kotka która kiedyś się do mnie przybłakała kilka lat temu urodziła wcześniaki. 2 zmarły od razu jeden jeszcze zył kilkanaście godzin. dogrzewałam go suszarka... starłam sie karmić zakraplaczem... nie miał odruchu ssania. brrrrrrrr
nawet mój maż który wiecznie marudzi ze mamy w domu zwierzyniec, podchodzi do melona i słyszę jak go głaszcze i mówi .. ,,dziecko ty moje...,,

moze miara tego jakimi jesteśmy ludzmi jest to w jaki sposób traktujemy zwierzęta?

co ja bym bez Was zrobiła?

ania_

 
Posty: 1435
Od: Sob kwi 14, 2007 14:22
Lokalizacja: przemyśl - górzyste okolice

Post » Wto kwi 17, 2007 14:30

Kciuki mocno trzymamy! I wszystkie łapki!
Będzie dobrze, musi być!
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Tundra i 92 gości