cieszę że Milko ma tylu fanów i symaptyków i trzymaczy kciuków. Bardzo Wam dziękuje że jesteście z nami.
Słonko - gdyby nie Ty to Milko by już nie było. Dzięki Tobie miałam siłę i na zmianę ne lecznicy i stawianie czoła rodzince i wetom, którzy nie wierzyli w to że Milko będzie chodził. Dzięki Tobie uwierzyłam bardzo, bardzo mocno że Milko ma szansę, ogromną. Bez Ciebie nie dałabym rady. Dziękuje że jesteś po tej drugiej stronie monitora
slonko_łódź pisze: To uciekanie przed zastrzykami to też gimnastyka mięśni. I jaka mobilizacja jej towarzyszy Milko pewnie zrobiłby wszystko, żeby wtedy uciec Nie chcę też nic mówić ale czy zauważyłaś zmianę tempa poprawy odkąd dostaje zastrzyki domięśniowo
Tak, wtedy Milko ma małą siłownię, dostaje takiego powera w tych nogach że starczy za godzinkę masażu

Wogóle teraz zdecydowanie mniej masuję Milko, który odrazu ucieka pod tapczan..ale mam inną na niego metodę.
Zabawa
Milko uwielbia się bawić, biega za myszką na sznurku, więc ja specjalnie myszę kładę mu na nogi, albo staram się żeby Milko musiał się odwrócic, wspiąć na tapczan. Albo zabieram go na kolana tak zeby łapki miał spuszczone w dół, a potem delikatnie go podszczypuję żeby podciągał nózie.
Poprawę zauwazyłam od kiedy Milko zaczął dostawać codziennie, poza nivalinem, i cocarboxylazę i cały zestaw wit B (combivit i b12),catosal ( w którym rozpuszcsają cocarboxylazę) i to w porcjach zaleconych przez Wetkę z Krakowa. Nie wszytsko dostaje domieśniowo, tylko nivalin i b12. Reszta podskórnie, ale skoro są efekty to już nie będzie się wykłócać.
Wet się smiał że jakbym ja też miała dostawać codziennie w tyłek 2 ml combivitu to jak najszybciej chciałabym stanąć na nogi .

Takze motywację Milko ma ogromnę.

Milko z rehabilitanką myszką
