MILUSIA z Katowic-prośba o zamknięcie wątku

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Nie kwi 15, 2007 1:17 MILUSIA z Katowic-prośba o zamknięcie wątku

Od pół godziny Milusia jest już u mnie. Różowo nie jest. Weszła kocina pod łóżko i syczy, głównie na mnie. Koraliś też nie zachował się zbyt elegancko, bo powitał pannę sykiem. Teraz koty się obserwują, a ja postanowiłam na razie zostawić je same. Mam przeczucie, że ich wzajemna akceptacja jest ważniejsza i trudniejsza.

Nie mogę dojść do Milusi, nie mogę jej pogłaskać, bo siedzi pod łóżkiem, a to miejsce niedostępne dla Dużych. Nie ma wyjścia, muszę czekać aż odważy się wyjść.

Femka w ogóle na nią nie reaguje. Siedzi sobie teraz ze mną w drugim pokoju i tylko z lekka nasłuchuje.

No nie... katastrofa... właśnie zobaczyłam, że Milusia wyszła z pokoju, ale jak mnie zobaczyła, uciekła w popłochu znowu pod łóżko. ONA SIĘ BOI LUDZI. Nawet Koraliś nie zrobił na niej wrażenia (jak na nią syknął na początku, nie była mu dłużna :lol: ). Teraz już na siebie syczą wyłącznie kurtuazyjnie, tylko kotka bardzo się mnie boi. O wojnę pomiędzy Milusią i Koralisiem się nie boję. Jak przyszła do nas mała Zosia, też powitał ją w ten sposób, a teraz są w sobie zakochani bez pamięci. Jeszcze nie wiem, jaka będzie reakcja Femki na gesty poufałości, ale pierwsza reakcja też jest zaskakująco dobra.

Milusia oddycha ciężko. W podróży była bardzo spokojniutka. Na ile dała mi szansę się obejrzeć powiem Wam jedno: to wielka kotka wyjątkowej urody. Po prostu pięknotka.

Przed nami chyba trudna noc, ale z każdą godziną i z każdym dniem powinno być lepiej. Więc teraz ja proszę o kciuki i pozdrawiam wszystkich, którzy pomogli doprowadzić do takiego superowego finału całej akcji.[/b]
Ostatnio edytowano Pt wrz 07, 2007 19:05 przez Femka, łącznie edytowano 41 razy
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie kwi 15, 2007 1:50

Milusia właśnie zameldowała się w kuwecie :lol: A jeszcze nie zdążyłam oprowadzić jej po domu, sama znalazła. :lol:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie kwi 15, 2007 2:38

Trzymam kciuki za szybkie zadomowienie. :ok:
Milusiu nie boj sie ludzi. :D
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Nie kwi 15, 2007 5:21

Trzymam kciuki za kocinkę i za Ciebie..teraz musi być tylko lepiej...bardzo prosimy o relację
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Nie kwi 15, 2007 7:16

Femka, tak bardzo się cieszę, że wzięłaś Milusię do siebie. Aż sie popłakałam z radości i wzruszenia. Tak bardzo się martwiłam o tę kocinkę. Ona tyle już przeszła, mam nadzieję, że teraz czekają ją same radosne dni.
Trzymam kciuki za szybkie oswojenie i za zdrówko Milusińskiej.
:1luvu: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :1luvu: :kitty:
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Nie kwi 15, 2007 8:02

Więc po kolei...

Pierwsza noc za nami. Chociaż mówić tu o nocy to chyba lekkie nadużycie. Trzygodzinne spanie dwukrotnie przerywane koncertami operowymi Milusi :lol: Ciekawe, co na to sąsiedzi. Jakby co, to powiem, że nie u mnie :twisted:

a teraz trochę poważniej...

Milusia jest śmiertelnie przerażoną kotką. Wiele zwierząt już widziałam w róznym stanie, ale takiego wylęknionego jeszcze nie. W nocy Milusia jako tako nawiązała kontakty z moimi futrami. Jeszcze nie ma mowy o akceptacji, na razie jest obustronna nieufność. Trochę poświęcę temu zagadnieniu czas, bo jak zauważyłam, relacje z Koralisiem, Femką i Zosią będą miay kluczowe znaczenie dla samopoczucia Milusi.

Koralik jest nią najbardziej zainteresowany. Chodzi za nią, obserwuje, dzisiaj rano bez jego pomocy szukałabym Milusi znacznie dłużej. zaprowadził mnie do jej kryjówki. Ale ciągle jeszcze postawy z obu stron są pełne rezerwy, u Mili oczywiście dodatkowo obłędny strach.

Femka nie chodzi za Milusią, ale jak przypadkiem znalazły się blisko siebie, syknęła. Ale ja swoje koty znam i mogę Wam powiedzieć, że to jest posykiwanie pozbawione tak naprawdę chęci zaatakowania. Zwykła, typowa reakcja na nieznane, nieufność i tyle. Zachowania ich się nie obawiam.

Zosia boi się Milusi panicznie. a o Zosi wiem najmniej, bo jest u mnie dopiero od października i była ostatnim przed Milusią nabytkiem, więc nie wiem dokładnie, jak reaguje na nowych przybyszów.
Ale jestem dobrej myśli, bo Zosia jest łagodna.


Wczoraj Milusia schowała się pod łóżko w sypialni i zapuszczała się do przedpokoju tylko wtedy, gdy mnie nie było w pobliżu. Dzisiaj sytuacja zmieniła się diametralnie. Ponieważ zmieniła kryjówkę (szafę), miałam dostęp do niej bez problemu. Gdy się zbliżyłam, zasyczała tak, że aż mi ciarki po plecach przeszły. Wiedziałam, że to strach, a zatem reakcją na mój dotyk mógł być albo wściekły atak albo stopnienie lodów. Zaryzykowałam. Milusia wprost przykleiła się do mojej ręki, tak bardzo chciała być miziana :lol: były i baranki i głośnie mruczenie, a jak po pół godzinie (przez ten czas cała zdrętwiałam w niewygodnej pozycji) dała się zabrać na ręce, to już było istne szaleństwo. Wpijała się we mnie z ogromną siłą, barankowała, ugniatała moje nogi... czyli między nami już jest ok. Ale jak zaczęłam ją całować w pyszczek, bardzo stanowczo zakomunikowała, że nie jest to jej ulubiony typ pieszczot: zasyczała przearaźliwie.

Czyli teraz potrzebujemy czasu na oswojenie się wszystkich kotów. Do tej pory (przyjście Koralisia i Zosi) nie trwało to dłużej niż dwa-trzy dni i koty przestawały syczeć. Teraz będzie pewnie trwało to dłużej, bo dodatkowo dochodzi przeraźliwy strach Milusi.


Z faktów: w nocy weszła do kuwety, ale chyba nie zrobiła siusiu, natomiast rano znalazłam małą kałużę na podłodze.

Wczoraj pod łóżko zaniosłam jej na małej miseczce mięsko i wcięła je z takim apetytem, że aż serce rosło. Dzisiaj śniadania nie zjadło żadne zwierzątko; chyba wszystkie są zestresowane. Poczekamy, mamy cały dzień na obserwacje.

Trudności w oddychaniu nasilają się zdecydowanie w sytuacjach nasilonego stresu. Poza nim prawie zanikają.

Będę informować na bieżąco, w miarę wydarzeń.

Pozdrawiam
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie kwi 15, 2007 8:09

Całe szczęscie że miedzy Wami jest wporządku.
Milusia, bardzo duzo przeszła....

Musi byc dobrze, trafił jej sie wspaniały domek :D
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Nie kwi 15, 2007 8:38

Będzie dobrze! Moja Milusia również pierwsze dni siusiała ze strachu w różnych miejscach, ale z czasem jej przeszło. Dyzia trzymała na dystans, a teraz siedza obok siebie, nawet liżą sobie pyszczki...

jupo2

 
Posty: 3251
Od: Pt mar 10, 2006 18:31

Post » Nie kwi 15, 2007 8:43

wspaniały domek trafił się Milusi :D ,wspaniały.
Pisz Femka dużo, widać ,ze masz cierpliwosc do kotków i zrobisz wszystko,zeby Milusia wyszła ze stresu.
:ok: wielkie kciuki za Was

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Nie kwi 15, 2007 8:46

ja się nie boję, że się nie uda. Wprawdzie nie miałabym odwagi powiedzieć, że znam się na kotach (pokażcie mi kogoś kto może tak powiedzieć :lol: ), ale miałam dużo czasu na obserwację zachowań moich futer. Już wiem, że obecny dystans absolutnie nie jest wywołany agresją.

Wiem tyko, że czeka nas dugi i mozolny proces najpierw normalizowania stosunków między całą czwórką, a potem wyciągania Milusi z tego stanu, w jakim jest. Dzięki wielkie Jupo za słowa wsparcia. Bardzo się przydadzą :lol:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie kwi 15, 2007 9:40

prośba o pomoc, bo nie mam doświadczenia w wyprowadzaniu na prostą kotki tak koszmarnie zalęknionej.

Już jest coraz lepiej, teraz nawet jak jej się znudzi siedzieć samej w kryjówce, woła mnie na mizianko :lol:

ale rzecz jest inna: ona daje się wyjąć z szafy tylko pod warunkiem, że jest wciśnięta we mnie, a ja cały czas ją głaszczę. Najmniejsza próba odchylenia nawet kończy się tym, że kotka ucieka do szafy (chciaż już przez chwilę leżała na oparciu kanapy nad moją głową bez kontaktu z moim ciałem). Niestety, muszę kilka rzeczy w domu zrobić. poza tym muszę też udowadniać moim kotom, że między nami nic się nie zmieniło, w przeciwnym razie będą zaniepokojone i zazdrosne, a to potęguje agresję.
Czy za wszelką cenę trzymać Milusię na rękach i starać się robić wszystko z nią (moje poruszanie się po mieszkaniu wywołuje u niej stres i wilgoś pod ogonkiem) czy pozwalać jej na jakiś czas wracać do kryjówki? Może któraś z Was ma jakieś doświadczenia, to proszę o pomoc.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie kwi 15, 2007 9:45

Trzeba dać jej troche czasu.
Nie może stale chować sie za ciebie,musi sama ustalić swoje miejsce w kocim stadzie.
Nic nie dzieje sie od razu.
I tak możesz sie cieszyć,że twoje koty tak dobrze reagują na obcego. :D
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Nie kwi 15, 2007 10:15

Gratuluję wspaniałego kotka :!: :P :wink:
A to ta milusia "odrodzona" ??

Agata_2

 
Posty: 2323
Od: Śro gru 27, 2006 19:38

Post » Nie kwi 15, 2007 10:23

Femka, do nas prawie rok temu przyjechała para kotów - kotka i kot (też z Katowic). Ich opiekunka z powodów życiowych musiała je powierzyć w tzw. dobre ręce i przez ogłoszenie na Forum trafiły do mnie. W tym czasie był u mnie jeden rezydent - Dyzio. Koty przez tydzień siedziały za łóżkiem i półkami z książkami, przestraszone nową sytuacją i nowym domkiem, nieufne, lękliwe baaardzo - nawet za bardzo nie mogliśmy im się przyjrzeć bo siedziały tam jak myszki pod miotłą. Postawiliśmy im za łóżkiem kuwetę i jedzonko i daliśmy im święty spokój, wiedząc, że musi minąc trochę czasu żeby nabrały zaufania i się oswoiły. Zaglądaliśmy za łóżko tylko na krótkie seanse - mówiliśmy do nich, myzialiśmy przez chwilę i zostawialiśmy je w spokoju. Po dwóch dniach zaczęły wychodzić w nocy i buszować po mieszkaniu, po około tygodniu powoli zaczęły wyściubiać noski w naszej obecności, ale gdy się robiło jakiś ruch w ich stronę - chowały się. Po dwóch mniej więcej tygodniach zauważyłam, że jak wstaję rano to siedzą koło łóżka i nie uciekają. Zlikwidowaliśmy więc prowizoryczną toaletę i stołówkę za łóżkiem i zaczęliśmy wołać towarzystwo na śniadanko do kuchni razem z Dyziem. Potem to już było z górki :D
Daj Milusi trochę czasu, musi się przyzwyczaić, nabrać zaufania do Ciebie, zresztą to nie pierwszy Twój kot, sama wiesz jak postępować w takich sytuacjach. Jak czytam, że już pierwszego dnia dała się brać na ręce to widzę, że dobrze będzie :D
Najważniejsze, że relacje z Twoimi pozostałymi kotami są ok., reszta się ułoży :ok:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 15, 2007 10:36

witaj Femko :)
Myśmy dwa lata temu (matko, to już dwa lata) zaadoptowali Satynkę - dziką, przerażoną istotkę - która przez trzy tygodni przebywała u nas za kanapą wychodząc tylko wtedy, kiedy gasło światło i nas nie było w pobliżu.
My zastosowaliśmy taktykę przekonywania do siebie małymi kroczkami - nic na siłę, ale stawaliśmy się być blisko, głaskać nasze koty na jej oczach, dużo do niej mówiliśmy (ja nawet śpiewałam;)), brałam ją też do łazienkiki i na tak małej przestrzeni opowiadałam jej rózne historie karmiąć smakołykami :wink:
Satynka pewnie czuła się w towarzystwie kotów, co nam znacznie ułatwiło jej aklimatyzację.
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], januszek i 174 gości