Aniu, wygłaskałam Chorutka od Ciebie... mruczał...nie uciekał z kolan, przytulał sie do mnie...
Starałam się go nakarmić Convalesc. ale nie bardzo chciał jeść.
To sobie tak posiedzieliśmy razem. Ja płacząc, on mrucząc...
Gdy wychodziłam z Fundacji drzemał przytulony do Noska, obaj na budce od Sydney.
Dobrze, że po południu wyszło słońce, Chrutek uwielbia leżeć w jego cieple.
Ciągle zwlekamy z decyzją, choć mały wygląda coraz gorzej... ale kiedy widzę, jak inne koty przychodzą do niego, trochę go umyją, kładą się przy nim, nie mam serca mu tego zabierać... jeszcze nie...