Wczoraj obie kotki dostaly indyczka. Oliwka najpierw...mala byla wtedy w lazience i jadla kleik. Olka jadla ze smakiem, a mala najwyrazniej skonczyla, bo przyszla do kuchni. Ona tak smiesznie nawoluje, jak chce sprawdzic, gdzie jestem

takie miau....ale cichutkie

przyszla i od razu przypiela sie do talerzyka Oli...a ta zapomniala na Pinky nasyczec z wrazenia. Malutka tak sie przesuwala, ze w koncu odsunela Ole zupelnie. Ta obrazona przyszla do mnie. Dostala na drugim talerzyku to, co szykowalam dla malej. Pinky spojrzala....i szybciutko do talerzyka Olki. I znow jadly razem. W koncu podzielilam indyczka na pol...i mala przysunelam do drugiego talerzyka, bo Olka z tego wrazenia przestala w ogole jesc i poszla schowac sie pod taboret

Oczywiscie po skonczonym posilku Pinky myla sie pod lozkiem, a Oliwka na nia polowala

raz nawet naskoczyla i zdzielila ja lapa. Oj bedzie miala Olka za swoje, jak mala dorosnie....w koncu Olka przy malej jak dorosnie, bedzie malutka

Ale na razie sie Wam przyznam, ze moze zle robie, ale zabieram mala ze soba do Opola, a do Oliwki przyjdzie moj tata w sobote wieczorem posprzatac i dac jesc. Nie moge zorganizowac calodziennej opieki dla brzdaca, a ona musi czuc caly czas czlowieka. Dlatego tez pojedzie ze mna. Pinky zreszta doskonale znosi wszelkie podroze..ma w nosie trzesienie samochodu i tym podobne rzeczy. I siedzi w kontenerku
Mam juz zgode hotelu, przyjma mnie z mala
