Długa droga do Domu...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 04, 2007 22:07

KarolinaLUNA no co Ty! Ja poprostu mam więcej wpisów a Ty zaczynasz :) Mnie sie podoba :)
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 05, 2007 7:54

:) Dzięki :)

KarolinaLUNA

 
Posty: 426
Od: Pt gru 29, 2006 14:47

Post » Czw kwi 05, 2007 20:36 Gdzie tamten czas? - czyli wspomnienia przed Świętami

W moich wspomnieniach mam taki obrazek z dzieciństwa, kiedy moja babcia z niezwykle uroczystą ale i tajemniczą miną zaprowadziła mnie do piwnicy...
Na środku ciemnego i wąskiego korytarza stoi pudło, nad pudłem pochyla się pani, po czym odwraca wzrok w moją stronę... Ach jakie śliczne! Jakie cudowne! Jakie maleńkie! Mogłam wziąć kotka na ręce, przytulić i pogłaskać. Mogłam przez chwilę poczuć jego ciepełko.
Co potem działo się z kotami – nie mam pojęcia. Co jakiś czas klatka schodowa śmierdziała „kotami,” ale sąsiadom zdawało się to nie przeszkadzać. Mieszkali tam przeważnie starsi ludzie, którzy karmili gołębie i nie wyganiali kotów. Miałam wtedy może sześć lat.
Dziś mieszkania i ludzie w bloku babci odmłodnieli. Pozakładano domofony, powycinano część starych drzew. Czasem ktoś wyrzuci przez okno resztki chleba, ale klatka od lat nie śmierdzi kocim moczem.
W okolicy są dwa przedszkola, praktycznie tuż obok siebie. Jedno państwowe (wtedy gorsze, bo socjalistyczne) i drugie prowadzone przez zakonnice. Zakonnice te uprawiały w wielkim ogrodzie schowanym za wysokim parkanem marchewkę, pietruszkę i nagietki, żeby odciągnąć od jarzyn mszyce. Posypywały grządki potłuczonymi skorupkami jaj i zawsze można było wejść do nich, i pomodlić się pod figurą Matki Boskiej. Dziś mają założony domofon, figura została przeniesiona, a w miejscu przyzakonnego ogrodu stoi ogromny hotel dla zakonnic. Koty gdzieś poznikały i tylko krawężnik przy bloku jest przekrzywiony jak kiedyś...
Wszystko się zmienia: czasy, ludzie i priorytety. Dziś świat gna jak oszalały, zapatrzony w papuzio kolorowe, kiczowate reklamy. Dziś każdy chce mieć dużo, więcej i jeszcze... bez oglądania się na innych ludzi i zwierzęta.
I tylko czasem ktoś rzuci resztki chleba ze stołu...
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 05, 2007 22:13

:(
Smutkiem powiało. Moja kocina właśnie przyszła mi na kolanka :) i tak sobie myślę,że to wszystko nie tak powinno być, ale cóż. Zamkniemy się kiedyś zupełnie szczelnie w dziwnych miastach, kopułach jakichś; czy będzie gdzieś miejsce dla ....NICH :roll: :?:

KarolinaLUNA

 
Posty: 426
Od: Pt gru 29, 2006 14:47

Post » Czw kwi 05, 2007 22:53

miejsce będzie tak długo, jak długo my będziemy chcieli im miejsca użyczać. W moim życiu koty są od 11 lat i jakoś nie wyobrażam już sobie inaczej. Wśród ludzi despotka, apodyktyczna maupa, w domu jestem zwykłą pantoflarą. Czy to miłośc do kotów? nie wiem, bo ze słowem na M mam mało doświadczeń. Ale na pewno jest to pokora i szacunek dla... jeszcze silniejszych stworzeń niż ja sama.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90904
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt kwi 06, 2007 12:42

Rozgwiazdy

Straszliwa burza rozszalała się na morzu. Ostre podmuchy lodowatego wiatru przeszywały wodę i unosiły w olbrzymich falach, które spadały na plażę, niczym uderzenia młota mechanicznego. Jak stalowe lemiesze orały dno morskie, wyrzucając z niego na dziesiątki metrów od brzegu małe zwierzątka, skorupiaki, małe mięczaki.
Gdy burza minęła, tak gwałtownie jak przyszła, woda uspokoiła się i cofnęła. Teraz plaża była pokryta błotem, w którym zwijały się w agonii tysiące, tysiące rozgwiazd. Było ich tyle, że plaża wydawała się być zabarwiona na różowo.
Zjawisko to przyciągnęło wielu ludzi ze wszystkich stron wybrzeża. Przyjechały nawet ekipy telewizyjne, aby sfilmować to dziwne zjawisko. Rozgwiazdy były prawie nieruchome. Umierały.
Wśród tłumu stało również dziecko, trzymane za rękę przez ojca. Oczyma zasmuconymi wpatrywało się w małe rozgwiazdy. Wszyscy na nie patrzyli, ale nic nie robili.
Nagle dziecko puściło rękę ojca, zdjęło buciki i skarpetki, i pobiegło na plażę. Pochyliło się i małymi rączkami wzięło trzy rozgwiazdy, i biegnąc szybko zaniosło je do wody, potem wróciło i zaczęło robić to samo.
Zza cementowej balustrady jakiś mężczyzna zawołał:
- Co robisz chłopczyku?
- Wrzucam do morza rozgwiazdy. W przeciwnym razie wszystkie zginą na plaży - odpowiedziało dziecko.
- Tu znajdują się tysiące rozgwiazd, nie możesz uratować ich wszystkich. Jest ich zbyt wiele! - zawołał mężczyzna. - Tak dzieje się na tysiącach innych plaży wzdłuż brzegu! Nie możesz zmienić tego faktu!
Dziecko pochyliło się, by wziąć do ręki inną rozgwiazdę i rzucając ją do wody, powiedziało:
- A jednak zmieniłem ten fakt dla tej oto rozgwiazdy.
Mężczyzna przez chwilę milczał, potem pochylił się, zdjął buty i skarpety, i zszedł na plażę. Zaczął zbierać rozgwiazdy i wrzucać je do morza. Po chwili zrobiły to samo dwie dziewczyny. Było ich czworo, wrzucających rozgwiazdy do wody. Po paru minutach było ich 50, potem 100, 200, tysiące osób, które wrzucały rozgwiazdy do morza. W ten sposób uratowano je wszystkie.

Wystarczyłoby, aby dla przemiany świata ktoś, nawet mały, miał odwagę rozpocząć.
/Bruno Ferrero/

Pozwoliłam sobie przytoczyć to opowiadanie, bo Święta zbliżają się wielkimi krokami. Większość ludzi spędzi je z najbliższymi w cieple i rodzinnej atmosferze. Niestety wiele zwierząt, a w tym ukochane przeze mnie koty będą cierpiały nie mogąc znaleźć domu. Będą płakały osamotnione i chore w lecznicach. Będą tęskniły w schroniskach...
Składam Wam najserdeczniejsze życzenia Wielkanocne, smacznego Jajka i mokrego Dyngusa, ale przedewszystkim życzę, abyście nabrali nowej siły i nowej nadziei w niesieniu pomocy zwierzętom.

Obrazek
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob kwi 07, 2007 9:21

fotka Psotki nie oddaje ani trochę uroku tej dziewczynki...o pieknym, arystokratycznym nosku, który wbija w człowieka, delikatnych łapeczkach z czarnymi żelkami na stopkach...I nie chce się wierzyc, że to cudo nie widzi - ono widzi inaczej i więcej !
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pon kwi 09, 2007 13:17 Kocia Bida

Przeczytałam „Pamiętnik Babuni”... Jednym tchem pochłonęłam książeczkę! Popłakałam się.
Bardzo, bardzo chciałabym znać dalsze losy kotów z tej książki ale cieszę się, że znam i uczestniczę w historii choć jednego kota.

Moja mała Kocia Bida przyjechała do mnie tak bardzo spragniona czułości, miłości i dotyku. Nigdy nie zapomnę jak bardzo chciała mi pokazać, że jest ślicznym małym kotkiem do przytulania. Tak bardzo starała się okazać, jak bardzo mnie kocha i jak jest wdzięczna, że ją wzięłam. Tak cudownie i śpiewnie mruczała... Ona mruczy inaczej niż wszystkie koty, które znam.
Kocia Bida jest naprawdę szczególnym kotem. Jest taka inna... Po przyjeździe często siadywała na parapecie okna w kuchni i patrzyła tępym wzrokiem w noc. Dam sobie obie ręce uciąć, że przypominała sobie schroniskowe czasy. Kiedy podchodziłam do niej, odwracała się do mnie i mówiła to swoje „aaa”, a potem przysuwała się do mnie i mocno tuliła.
Plisieńka nie lubi kiedy wychodzę z domu. Odprowadza mnie do drzwi z wzrokiem pełnym wyrzutu, a kiedy pod blokiem patrzę w okno – siedzi tam i patrzy na mnie... Kiedy dzieci wychodzą do szkoły – dokładnie tak samo „odprowadza” ich wzrokiem siedząc na parapecie.
Moja Plisieńka patrzy w oczy jak człowiek. Może tak siedzieć nawet godzinę i słuchać, a nawet odpowiadać nie spuszczając ze mnie wzroku. A ja zatapiam się w jej ogromniastych oczyskach...
Dziś trudno na pierwszy rzut oka rozpoznać w Plisi kota ze schroniska. Jest wesoła, ma lśniące futerko i nie doprasza się tak rozpaczliwie pieszczot.

Moja mała Kocia Bida...


Fotki ze schroniska:
ObrazekObrazekObrazek

Fotki już z domu:
ObrazekObrazekObrazek
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 09, 2007 13:39 Re: Kocia Bida

M@ja pisze:Przeczytałam „Pamiętnik Babuni”... Jednym tchem pochłonęłam książeczkę! Popłakałam się.
Bardzo, bardzo chciałabym znać dalsze losy kotów z tej książki ale cieszę się, że znam i uczestniczę w historii choć jednego kota.



Tu masz dalsze losy jednego z tych kotów.. http://www.forum.e-wind.pl/viewtopic.ph ... c&start=40

Pierwowzorem Białego Kocia jest mój Nikuś z tego wątku.. chociaż Nikuś jest z łódzkiego schronu a nie z Mielca..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon kwi 09, 2007 14:30

Dzięki wielkie aamms! :spin2: Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę :D z tego linka i kolejnej dobrej kociej historii. Jesteś kocim :aniolek:
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 09, 2007 14:48

O reszcie opowiem Ci na spotkaniu
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pon kwi 09, 2007 17:28

:D Cudna jest twoja historia M@ju. Każdy kot, któremu użyczamy swojego dachu i serca, oddaje nam kawałek swojego życia. To tak, jakby przeżywało się nie tylko jedno własne życie ale jeszcze tyle innych, ile mamy kotów.
:1luvu: Cieszę się, że Kotka polewana wrzątkiem, zabrana przez Senioritę i leczona przez Jopop, trafi pod Twoje opiekuńcze skrzydła. :aniolek:
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Wto kwi 10, 2007 11:47 Piastka - prolog

No to się wydało! Nici z niespodzianki. :) Tak się zastanawiałam kiedy ktoś poruszy tu temat biednej Piastki. Na razie niewiele mogę o niej napisać, ale kiedy przyjedzie, to na pewno nie przemilczę. W końcu, jakby na to nie spojrzeć, stanie się moim kotem i nie ważne czy tylko na chwilę, czy na dłużej. To będzie mój kot! - Miejsce w moim sercu już znalazła.
...I jak znam koty – kolejna terrorystka! :wink:
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 10, 2007 11:55 Re: Kocia Bida

M@ja pisze:Moja mała Kocia Bida...


Fotki ze schroniska:
ObrazekObrazekObrazek

Fotki już z domu:
ObrazekObrazekObrazek



Ależ miała szczęście koteczka :)
Jak to dobrze, że tak sie czasem dzieje :!:

mahob

Avatar użytkownika
 
Posty: 12523
Od: Czw lut 15, 2007 12:44
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 10, 2007 14:58 Świadomość

Samo posiadanie kota w dobytku jeszcze o niczym nie świadczy. Można kota mieć i traktować go jak mebel, który sam się porusza, i jeść trzeba mu dać. Wiedza większości społeczeństwa, ku mojemu ubolewaniu, zatrzymała się w czasach króla Ćwieczka (kota nie dokarmia się, bo myszy przestałby łapać). Co tu zresztą dużo mówić – ja sama niewiele do niedawna wiedziałam.
Kiedy postanowiłam wziąć sobie kotka na wychowanie, przeglądałam internet w poszukiwaniu wiedzy. Wiedziałam, że kotom nie podaje się mleka, że kawa i czekolada są trujące, że kot wcale nie musi spaść na cztery łapy...
Nawet moi znajomi posiadający koty i kochający je naprawdę mocno nie widzieli nic złego w wypuszczaniu zwierza w mieście, a kiedy poddałam Frygunię kastracji, niektórzy wręcz pukali się po głowie.
Kiedy pojawiła się Fryga, ja już byłam taka mądra i oczytana – no po prostu alfa i omega.
Mój syn pochwalił się w szkole posiadaniem kota i jeden z klasowych kolegów zaczął pożyczać nam książki. Owszem przeczytałam, nawet poszerzyłam nieco swoją wiedzę... Tylko jeszcze świadomości nie miałam.
Nie pamiętam kolejnych tytułów kociej literatury, ale jedna książka naprawdę głęboko zapadła mi w sercu, a mianowicie: „Kocie tajemnice” Vicki Halls. Wtedy dopiero tak naprawdę dotarło do mnie bardzo wiele z psychiki i postępowania kota. Wtedy z większym zrozumieniem mogłam popatrzyć na relacje Frygi i Plisi. Wtedy wreszcie zrozumiałam, że tak naprawdę dotąd guzik wiedziałam.
W moim życiu i domu pojawiły się kolejno: Totek a potem Psotka, a ja z coraz większą uwagą obserwowałam koty. Z coraz to większym przerażeniem zaczęłam sobie uświadamiać moją tępotę i ogólną niewiedzę. Jak mogłam nie dostrzegać tragedii kotów? Dlaczego widząc dawno temu kota, który stanął mi na drodze, popatrzył w oczy z żałosną miną, a potem czmychnął w krzaki nie zastanowiłam się, że może należałoby go złapać i zabrać do lecznicy?
Prawda jest taka, że brakuje świadomości społecznej. Choć nie jestem jakąś ciocią – drypcią zza Buga, w dodatku lubię czytać wszystko co w rękę mi wpadnie, to NIE WIEDZIAŁAM jak bardzo trzeba kotom pomóc!
Trzeba zacząć uświadamiać ludzi! Trzeba ich uwrażliwiać! Nie wolno pozwolić aby zdegenerowana młodzież poszerzała swoje szeregi i maltretowała zwierzęta.
Wiedza o kotach dociera tylko do nielicznych. Po kocie miesięczniki sięgają tylko zainteresowani, którzy kota w domu już mają albo bardzo chcą mieć. Książki... jedna do drugiej podobne – czym karmić i jak wychować – doprawdy nic nadzwyczajnego. Reklama... Hmm... I tu się dziwię! Dlaczego taka firma jak np. Whiskas (co o karmie myślę to moje ;) ), której powinno zależeć na jak największej ilości odbiorców, nie wspomaga w Polsce uświadamiania ludzi o wartości kota? Dlaczego przy okazji międzynarodowych i ogólnopolskich wystaw kotów nie ma choćby wzmianki na bilbordach o biednych dachowcach w schroniskach? Dlaczego osoby publiczne tak bardzo wstydzą się mówić, że ich dom zamieszkuje kot lub większa ich ilość?
Tak, kot to temat wstydliwy. Kociary, to przecież współczesne czarownice, w dodatku niespełna rozumu, biegające w łachmanach i gadające do siebie... A nóż rzuci taka urok i co? Człowiek jeszcze pracę straci...
Ja wiem, że w Polsce jest bieda, wiem, że głodują ludzie, dzieci doznają strasznych tragedii... Wiem to wszystko! Ja jako jednostka społeczna niewiele mogę zdziałać, ale dziwię się czemu takie organizacje jak np. TOZ nie starają się uświadamiać ludzi na szerszą skalę? Słyszy się o tragedii koni, czasem w tv poruszony jest temat schronisk ale na litość – to wszystko za mało!
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Szymkowa, xCatmosphere i 127 gości