Dziewczyny, ja się im nie dziwie

Sama zresztą kiedy wyadoptowuje jakiegoś zwierzaka też pisze - Warszawa i okolice. Wiecie dlaczego?????
Nie robilam tak od początku i wozilam zwierzaki naprawdę po calej Polsce ale niestety nie wszystkie adopcje mają swój szczęśliwy koniec po pierwszym razie.... i co wtedy. Ostatni raz pojechalam po psa za Kraków. Mailowo i telefonicznie wydawalo się ze bedzie jak w bajce ale nie bylo. Po tygodniu musialam odebrac psa. Musiam zwolnic sie z pracy, uprosic meza zeby pojechal ze mna, wysluchac krzykow z jego strony...itd. Takie sytuacje zdarzaly sie rowniez z kotami.
Przeciez dobrze wiecie ze to nie wynika z niecheci do danego miasta..... tylko ze zlego doswiadczenia

. Jezeli ja dzialam na wlasna reke, mam samochod, stala prace to ok, jestem w stanie zawiezc i odebrac jezeli cos bedzie nie tak (chociaz niechetnie). Ale co innego osoby ktore dzialaja na wieksza skale. Wszystkie pieniadze co maja (zazwyczaj malo) wydaja na pomoc zwierzakom.