
Zacytuję Wam smsa od mojej mamy (no, prawie zacytuję, bo wykasowałam, ale wpiszę to co pamiętam

"To co wyprawia Oaza Spokoju (czyli Nolek) od 2 godzin przechodzi ludzkie pojęcie. Gdyby to podsumować, to wyszłoby, że przebiegł kilka kilometrów, wskoczył na 2gie piętro, zabił z 15 myszy i z 10 innych stworzonek oraz podrapał mi (czyli mojej mamie) stopę, bo stałam na trasie biegania"

Nolek nie jest już spokojnym, cichutkim koteckiem, o nie. Nolek szaleje, biega za piłkami i myszami, gania mysz na wędce, zagryza poduszkę i swój śpiworek, wywala jedzenie z miski (w miskach ma być czysto), podgryza moją mamę i budzi ją o 7mej rano. Albo i wcześniej. Donośnym buczeniem, chociaż, co ciekawe, nadal ma kłopoty z głosem. Ale najwyraźniej kłopoty z głosem nie obejmują 7mej rano

Zaciąga moją mamę do łóżka, nieważne, że mam chce sobie zrobić kolację czy poczytać w fotelu. Nolek chce sie przytulić i już. A jak mama nie idzie na wezwanie, to przychodzi do niej, wskakuje jej na kolana i gryzie w rękę


Oczka są dużo lepsze. Niestety trzeba było znowu zmienić kropelki, ale wychodzimy na prostą z patrzałkami

Skóra też lepiej - maść ze sterydem została odstawiona, bo, choć na początku pomogła, zaczęła podrażniać i zaogniać skórę. Teraz kurczak smarowany jest tylko pantenolem, piersi są ładne i bladoróżowe, tylko cokolwiek łyse, wiec czekamy na futro

Wizyta u dermatologa została odwołana, bo tak naprawdę to nie ma czego pokazywać.
A jak wszystko wyjdzie na prostą, to będziemy szczepić łobuza.