

Takie cudo znaleziono w Chełmie , w smietniku, z kilogramami kołtunów zbitych w dredy. To było w październiku.
Ogolono mu kłaczki na zero, odrobaczono, doprowadzono do porządku.
Dzisiaj wyglada pieknie, jest spokojnym, ufnym kotem, niezbyt nakolankowym ale mruczącym przy dotknięciu ręki.
Nie wiadomo ile ma lat , na pewno nie jest kociakiem... moze 2-3 , moze nieco więcej...
Ma jedną wadę... chodzi po barierce i zeskakuje z balkonu, dlatego obecny dom musi się z nim rozstac. Dla dobra kota.
Do zabezpieczenia nie udało mi sie przekonac ludzi...
Od razu informuję: kot zostanie oddany gdy balkon w nowym domu będzie juz osiatkowany od góry do dołu, nie wczesniej, chocby nowy opiekun zaklinał sie na wszystko, że tego dopilnuje w najbliższym czasie.