Dla tych, którzy nie mają czasu na studiowanie wątku – garść informacji. Julka jest ok. 2-letnią burą koteczką. Była w zaawansowanej ciąży, kiedy miesiąc temu przybłąkała się do mojej firmy. Robiła wrażenie dzikiej i nieufnej, ale mimo tego (za namową forumowiczek) zdecydowałam się ją złapać i wysterylizować.
Otoczona domową opieką, koteczka okazała się bardzo przytulacka i spragniona swojego człowieka. Niestety, w ubiegłą sobotę zdecydowałam się ją wypuścić w miejscu, skąd ją zabrałam, bo moje trzy domowe koty jej nie akceptowały... Zresztą z wzajemnością - Julka też za nimi nie przepadała, czemu dawała wyraz głośnym fukaniem, warczeniem i łapoczynami...
Julka wypuszczona na wolność, cały czas kręci się koło firmy. Biegnie do mnie truchtem, kiedy niosę jej pełną miseczkę. Kiedy ją głaskam, tańczy koło moich nóg, mruczy i tarza się z radości. Ona zasmakowała domu i bardzo chciałaby go mieć. Serce mi pęka, ale ja nie mogę jej go dać...
Myślę, że najlepiej czułaby się w domu, w którym nie ma innych zwierząt. Mam wrażenie, że ona kocha tylko ludzi. W stosunku do mnie nigdy nie zachowała się agresywnie – kiedy była u mnie, ciągle wołała mnie do „swojego” pokoju, żebym ją głaskała. Mimo tego, że całe życie spędziła na wolności, doskonale czuła się w domu. Głaskana, z lubością mruczała i ugniatała poduszeczkę.
Julkę oddam tylko w bardzo odpowiedzialne ręce. W okolice Kielc lub Krakowa sama ją dowiozę. Przy przekazaniu koteczki chcę spisać umowę adopcyjną.



Domku, odezwij się szybko, Julka czeka!!
Joasia