No, wreszcie mam czas i siłę napisać coś we własnym wątku
Wczoraj tylko zajrzałam do wątku Filunia ['].....
Jesteśmy, żyjemy, koty też są i żyją. Nawet nieźle żyją, bo w ogóle głodne nie były, a na głaski to głównie Gać przylazła.
Za to Mysiak przywitał nas ... rują!
Na "dobry wieczór" wlazła nam do garażu, jak wygrużaliśmy szpej i oznaczyła oponę. A potem bardzo chciała się wydostać na wielki świat.
A nad ranem zaczęła "szczekać" i demolować żaluzje - no i już było wszystko jasne.
To chyba z zemsty za nasz wyjazd
Boję się panicznie tej jej sterylki, chciałabym to już mieć za sobą, ale jeszcze się nie da...