...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 26, 2007 10:04

Agn pisze:Jeśli chodzi o wydalanie, to powoli wracamy do normy.

Wczoraj... o mały włos nie straciłam Orzeszka. Przez własną głupotę i zadufanie.
Ponieważ przez swoją dysfunkcję Orzecha nie będzie komu przewijać, jak pojedziemy na wakacje, planujemy zabrać go ze sobą. Wczoraj, żeby kota powoli przyzwyczajać do podróży [nie tylko do Doc] zabraliśmy go ze sobą na spacer. W samochodzie - kot anioł. W nosiłce, na zewnątrz, w lesie - kot anioł. Kiedy usiedliśmy na zacisznej polance, by odsapnąć od noszenie 4kg kota na ramieniu, nic nie zapowiadało kłopotów. Orzech wyjrzał z nosiłki, wyszedł na trawę...
Potem pamiętam wszystko, jak zły sen, koszmar... Kot się wystraszył czegoś. Szelestu wiatru? Przestrzeni? Zaczął sie wyrywać z szelek, syczeć na wszystko. Na koniec się z tych szelek wyplątał... I zaczął biec...
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Mały kotek z pieluchą na pupie w wielkim lesie. Kiedy go wołałam - stawał na chwilkę i oglądał się, niestety zaraz potem podrywał się do dalszego biegu. Wbiegł w dość głęboki leśny wąwóz i na całe szczęście biegł jego dnem, nie wspinając się na ściany wąwozu. Ostatni raz biegłam tak szybko chyba w podstawówce.
Dno wąwozu pokryte było spadłymi liśćmi, więc krok Orzeszka był dobrze słyszalny, na dodatek biel pieluchy odcinała się wyraźnie od szarości lasu.
Jednak kiedy zniknął mi z oczu w rozwidleniu wąwozu, a ja nie wiedziałam, w którą stronę mam pobiec, myślałam, że serce mi pęknie...
W końcu Orzeszek też się zmęczył tym biegiem na oślep i postanowił odpocząć ... na drzewie. Na moje szczęście wybrał sobie grubą sosnę, której gałęzie zaczynały się dopiero ok. 10m nad ziemią, a on ma przycięte pazury, więc przez dłuższy czas robił za wiewiórkę na pniu.
Potem osunął się ze zmęczenia i spadł na stertę liści z jakiś 3m.
Kiedy go brałam na ręce oczy miał ogromne ze strachu, syczał na potęgę, ale kiedy już go trzymałam przytulił się tak bardzo mocno i trzymał łapkami moje ramię. Na TZ-a syczał znad mojego ramienia.
I tak sobie siedzieliśmy na tych liściach, dysząc, łapiąc oddech, a ja do tego ryczałam jak bóbr. A ptaszki śpiewały - jak to na wiosnę.
Potem, kiedy wreszcie udało mi sie Orzecha odczepić od mojego sweterka, kot wlazł grzecznie do nosiłki. Głowę zakopał głęboko w kocyk, a światu pokazał pupę z pieluchą. I tak było do samego domu...

A dziś rano obudziłam się z Orzeszkiem przytulonym mocno do mojej twarzy...

Nie ma to jak wybrać się na spacer w słłoneczną niedzielę :lol: . Ja przepraszam , że się śmieję, Ale Twoja opowoiść z persepektywy czasu JEST zabawna (kot z pielucha na drzewie udający wiewiórkę...). Pozdrowienia dla dzielnego Orzeszka.
A swoja drogą nie sądziłam, że zszelek można się łatwo wyplatać. Słyszałam juz o tym, ale sądziłam, ze ktoś jej źle załoźył.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 26, 2007 10:08

[quote="Tosza":3at94xsi]
Nie ma to jak wybrać się na spacer w słłoneczną niedzielę :lol: . Ja przepraszam , że się śmieję, Ale Twoja opowoiść z persepektywy czasu JEST zabawna (kot z pielucha na drzewie udający wiewiórkę...). Pozdrowienia dla dzielnego Orzeszka.[/quote:3at94xsi]

Ja już wczoraj miałam taką głupawkę na odstresowanie, kiedy wieczorem odwiedziła nas nasza przyjaciółka. Poryczałam się - dla odmiany ze śmiechu - kiedy jej to opowiadałam.

Jednak kiedy stałam na rozstaju dróg, nie było mi do śmiechu...
Myślałam tylko: `co ja napiszę na forum? tyle ratowałam tego kota, tak go kocham, i co, ma zostać w tym lesie?`
Ostatnio edytowano Pon gru 26, 2011 12:39 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon mar 26, 2007 10:11

:strach:
Orzeszku, no co ty? Nie strasz!
Dobrze, że tak się skończyło.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Pon mar 26, 2007 10:19

O matko, Agn, Orzeszku! 8O 8O 8O Nie zazdroszczę Wam tej przygody. Dobrze, że wszystko się skończyło szczęśliwie :)

Teraz, wiedząc, że wszystko dobrze się skończyło, czyta się to spokojnie, nawet z nutką uśmiechu, ale kiedy sobie pomyślę jak to musiało wyglądać wtedy... Agn, dzielna byłaś :ok:

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Pon mar 26, 2007 10:20

Niestety koty to sprytne i gietkie bestie. Nawet mój gruby misiek jak się uprze to z szelek wyjdzie. Mam o tyle dobrze, że mój kot jest jakoś wyjątkowo mądry i ZAWSZE zwiewa znaną sobie drogą czyli tą którą przyszlismy. Nie wiem jak on to robi ale zawsze wie i nie ważne czy przeszedł ją na własnych łapkach, w plecaku, u mnie na rękach czy w transporterze. Ma jakiś kompasik w rudym łepku. Jak idziemy na spacer to często muszę go gdzieś daleko wynieść (ma lekkie opory w eksploracji nieznanego terenu) a potem już wracam prowadzona przez Zenka na smyczy.
Swoją droga to mieliście przygodę. Chyba umarłabym ze strachu. Świadomość, że taka sierotka mogłaby zostać sama gdzieś w lesie jest okropna.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 26, 2007 10:21

Kiedy się zatrzymywałam w tym lesie, żeby złapać choć troszkę oddechu i patrzyłam na te drzewa, słońce, słyszałam te ptaki, to czułam się jak wrzucona w środek jakiegoś filmu, jakby ktoś zrobił mi koszmarny, kosmiczny kawał - sytuacja była tak nierealna.
Za to kiedy stałam pod drzewem i czekałam, aż Orzeszek w końcu spadnie, jak dojrzała śliwka, modliłam się tylko, żeby nie miał już sił uciekać dalej, bo byłam bliska omdlenia.

A szelki - Tosza, to były takie dziwne szelki, choć dopasowałam je dość dobrze [ciaśniej już nie można było]. Teraz wiem, że dla kota nadają się tylko szelki, które składają się z dwu osobnych obróżek połączonych tasiemką [obróżka na szyję i obróżka pod przednie łapki] i najlepiej zapinane na normalną klamerkę, a nie na te plastikowe pstryczki.
Ostatnio edytowano Pon gru 26, 2011 12:39 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon mar 26, 2007 10:24

Aga, pomijając Wasze wczorajsze przygody, to calkiem nieźle kalkulujesz to przyzwyczajanie Orzecha do podróży....
Ambiś byl z nami nawet na sylwestrze w schronisku górskim. Wszędzie go zabieraliśmy ze sobą - mial trzy domy - nasz, moich rodziców z ogrodem i rodziców TŻ-ta z ogródkiem. Wszędzie by puszczany i nigdy nie odchodzil dalej niż do ogrodzenia. A może trening dla Orzeszka z wychodzeniem z nim blisko domu, najpierw nawet tylko na klatkę, potem dalej...?i może lepiej bez pieluchy, ale to jak się ociepli....reakcje ludzi potrafią być porażające :evil:

aneta od zwierzyńca

 
Posty: 15508
Od: Pt gru 02, 2005 14:29
Lokalizacja: okolice Wieliczki

Post » Pon mar 26, 2007 10:27

Agn pisze:K

A szelki - Tosza, to były takie dziwne szelki, choć dopasowałam je dość dobrze [ciaśniej już nie można było]. Teraz wiem, że dla kota nadają się tylko szelki, które składają się z dwu osobnych obróżek połączonych tasiemką [obróżka na szyję i obróżka pod przednie łapki] i najlepiej zapinane na normalną klamerkę, a nie na te plastikowe pstryczki.

Ja zawsze mam takie i zachodzę w głowę, jak się z nich wydostać. dziurki maja porobione co centymetr, żeby pasowały na różne koty (Szarota waży 5 kg, a tymczasowe Sreberko wazyło moze półtora) i jeszcze sa dodatkowe gumki w roli szlufek-bo na takim Sreberku to więcej paska ciągnęło się po podłodze, niz opasywało kota :)

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 26, 2007 10:28

no i popatrzecie jak to jest....gdyby kot byl zdrowy, nikt nawet nie pomyślalby o przyzwyczajaniu go...."te" koty są między innymi dlatego takie kochane, jedyne w swoim rodzaju i tylko nasze, że chcąć nie chcąc stają się większą częścią nszego życia, są nieodlączne, nie można od nich odpocząć, zostawić u bliskich...ale czy to komuś przeszkadza?

aneta od zwierzyńca

 
Posty: 15508
Od: Pt gru 02, 2005 14:29
Lokalizacja: okolice Wieliczki

Post » Pon mar 26, 2007 10:32

aha, no i oczywiście wyrazy podziwu ....zazdroszczę zimnej krwi!

aneta od zwierzyńca

 
Posty: 15508
Od: Pt gru 02, 2005 14:29
Lokalizacja: okolice Wieliczki

Post » Pon mar 26, 2007 10:35

Reakcje ludzi to ja mam gdzieś. Bardziej boje się psów w okolicy.
Ale mam inny plan - będziemy zabierać Orzecha do znajomych, żeby przyzwyczajał się do nowych mieszkań i nowych ludzi.

A co do reakcji ludzi na kota z pieluchą. Mąż koleżanki, który z naszej rozmowy usłyszał tylko, że kot nosi pieluchę [nie dosłyszał dlaczego], zrobił duże oczy i ostrożnie stwierdził: `wiesz, ja zawsze sądziłem, że koty to w piasek robią, w jakąś kuwetę, czy coś...`

Masz rację Aneto, gdyby nie `okoliczności` w życiu nie zabrałabym któregoś mojego kota na spacer do lasu...
Ale jednocześnie porażająca była myśl, o której pisze Sylwka - taki kot, sam w lesie...
Ostatnio edytowano Pon gru 26, 2011 12:40 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon mar 26, 2007 10:38

[quote="aneta od zwierzyńca":2fd6wmjq]....zazdroszczę zimnej krwi![/quote:2fd6wmjq]

Tego mi raczej nie braknie - za to zdecydowanie brakło mi kondycji, a Orzech i tak nie mógł rozwinąć pełnej prędkości z tym `plecakiem`. Biegnąc [`jak sarenka` - określenie TZ-a] po tym lesie miałam wrażenie, że ja sama jestem już za zakrętem, tylko moje nogi nie nadążają...
Ostatnio edytowano Pon gru 26, 2011 12:41 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon mar 26, 2007 10:41

A TZ to co robił ja się tak spytam niedyskretnie :twisted: .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 26, 2007 10:42

reakcje ludzi trzeba mieć gdzieś! ale, ja widząć te dziwne spojrzenia wolalam zafarbowac te majty na czarno....

reakcje ludzi sa dziwne, bo wlaśnie nie wiedzą dlaczego kot w "stringach" chodzi...my pewnie od razu byśmy sobie wytlumaczyly, że pewnie chory biedaczek, ale taki co zwierzaka nigdy nie mial, i miec nie bedzie mysli pewnie, że wariatki jakies z nas, z kota sobie niemowlę robią 8O ...tym bardziej, że teraz moda na różne ubranka dla zierzaków panuje....

aneta od zwierzyńca

 
Posty: 15508
Od: Pt gru 02, 2005 14:29
Lokalizacja: okolice Wieliczki

Post » Pon mar 26, 2007 10:44

a tymi odwiedzinami u znajomych to genialny pomysl....Orzeszek zrobi sie taki obyty w towarzystwie....

aneta od zwierzyńca

 
Posty: 15508
Od: Pt gru 02, 2005 14:29
Lokalizacja: okolice Wieliczki

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510, lucjan123 i 83 gości