To już rok..
Jakoś właśnie teraz mija dokładnie rok, od kiedy nasza bryka z Jeżem na pokładzie zaparkowała pod domem.. i od kiedy Jeż zamieszkał z nami..
Nie wiem, co napisać.. może tyle, że naprawdę nie spodziewałam się, że można mieć dwa tak różne koty, tak wspaniałe i kochane!
Jak ja się wtedy bałam, reakcji Kreski, tego, jak ułożą się ich relacje..
Chyba nawet nie przyznawałam się do tego, co czułam...
Wszystko ułożyło się między nimi wspaniale! Naprawdę, nadal widać, jak ich relacje się zacieśniają. A po ostatniej bachowej kuracji Kreski to już w ogóle..
W maju ubiegłego roku, kiedy Jeż chorował, myślałam, że nie będzie nam dane wiele czasu.. ale na szczęście zły los się odwrócił i Jeż cieszy się teraz pełnią sił witalnych, jest nieziemsko skłodkim rozrabiaką, żarłoczkiem i uciekinierem. A do tego całym sobą odwdzięcza się za wszystko, śpi z człowiekiem, liże, myje włosy, budzi, towarzyszy w każdej czynności! to naprawdę wspaniały przyjaciel!
Bardzo się cieszę, że jest ze mną!
Jeżyku! Sto lat chłopie!

I przestań wreszcie kichać gamoniu
