http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=57 ... c&start=45
w ubiegłą sobotę wylądował u mnie w kuchni czarny diabełek. Jadąc po niego wiedziałam, że chory, ale nie wiedziałam, że aż tak…. Kocinka wcale nie była diabełkiem, lała się przez ręce, oczka zaropiałe, mordka zasmarkana, przy jej ogólnym stanie jakieś tam świerzby i grzybki to już mięta z bubrem.
Dotąd nie zakładałam jej wątku, nie jestem w stanie pisać o tak chorych kotach.
Jedyne, co czarny diabełek miał wtedy z normalnego kota - to apetyt.
Teraz jest już lepiej, czarny diabełek zaczyna wyglądać jak czarny diabełek, a nie czarny wiotki szkielecik. Je, zaczyna coś tam ważyć, już bez strachu biorę ją na ręce. Powoli porasta futerkiem, ślicznym i mięciutkim czarnym z białym podszerstkiem, szeroko otwiera już czyste złote oczy, interesuje się wszystkim, co robię w kuchni, włazi pod ręce, próbuje wyrwać się na pokoje.
I powoli zaczyna szukać własnego domku
Zdjęcia? Zdjęcia są, tylko czekam, aż jakaś życzliwa dusza je wklei - ja nie umiem
