Witam wszystkich,
Zaniepokoiła mnie pewna sprawa zaobserwowana ostatnio u mojego kota. Kiedy ściągałem go z biurka (akurat wybrał sobie moment na wdzięczenie się kiedy maiłem coś ważnego do zrobienia), futrzak trysnął kilkoma kroplami jakiejś wydzieliny o dosyć intensywnym zapachu i konsystencji oraz zabarwieniu podobnym do ropy. Było tego jakieś parę mililitrów. Nie był przestraszony ani zaniepokojony. Nie wykazywał wcześniej żadnych dziwnych objawów.
Autorzy publikacji o kotach dosyć zgodnie twierdzą że kot zostawia ślady zapachowe używając kilku gruczołów (np. pod brodą aby zaznaczyć miejsca bezpieczne, w okolicach odbytu wydzielając zapach strachu czy zagrożenie, czy też moczem - swoje terytorium). W tym konkretnym przypadku nie była to woń strachu (nauczyłem się ją rozpoznawać kiedy moja poprzednia kotka przechodziła dosyć przykre leczenie operacyjne włókniaka).
Czy powinienem niepokoić się tym zdarzeniem, odwiedzić weterynarza ?
A może Behemot próbował dobitnie przekazać, że to ja powinienem spadać z JEGO biurka ?
pozdrowienia,
Bartek.