

Obie kotki były dzikie, bały się ludzi, nie można było do nich podejść. Początkowo z uwagi na bliskie sąsiedztwo psich wybiegów musiały mieszkać w klatce, poznawały nowe środowisko i aklimatyzowały się. Kiedy już dołączyły do pozostałych kotów, Córka stosunkowo szybko przekonała się, że człowiek nie jest wrogiem. Co prawda nie jest miziastą, nakolankową koteczką, ale bez problemu można ją pogłaskać. Natomiast Mama nie pozbyła się starych nawyków, nadal stroniła od ludzi. Jedynie opiekunka mogła się do niej zbliżyć, chociaż też nie zawsze - zależało to od nastroju kotki.
Nieufność Mamy i jej incydentalny kontakt z ludźmi przyczyniły się do tego, że opiekunka nie od razu zauważyła, że kicia ma problemy z jedzeniem. Okazało się, że zęby i dziąsła Mamy są w fatalnym stanie. Po wizycie u weterynarza i oczyszczeniu zębów z kamienia było trochę lepiej, jednak dziąsła wciąż sprawiały problemy. Powinny być regularnie smarowane żelem, a Mama nie zawsze była w tak dobrym nastroju, żeby sobie na to pozwolić. Minęło trochę czasu i problemy wróciły - ponownie pojawił się kamień, a na dziąsłach widać nadżerki. Wyglądało to na tyle kiepsko, że leczenie nam miejscu mogło okazać się niewystarczające, trzeba było kicię zawieźć do dobrej lecznicy, do specjalisty. Tylko skąd wziąć na to środki? Z pomocą przyszła Kasia C - dzięki bazarkowym aukcjom udało się zebrać potrzebne pieniądze. Pojawił się kolejny problem - gdzie umieścić kicię na czas leczenia? Szukałyśmy takiego miejsca, niestety bez powodzenia. Kiedy pojawiła się możliwość umieszczenia kici na SGGW natychmiast z niej skorzystałyśmy i Mama została zawieziona do szpitala. Nadal czeka na konsultację stomatologa, jednak przeszła już wstępne badania - ich wyniki są przerażające...
Ogólny stan Mamy jest fatalny - jest wycieńczona, ma pchły, świerzb, ale najgorszy jest bardzo zaawansowany katar. Opinia badającego ją weta jest brutalna - jeżeli kicia w takim stanie wróci do schroniska nie pożyje zbyt długo...



Niestety Mama praktycznie nie ma szansy na adopcję, raczej nikt nie zdecyduje się na przygarnięcie dzikiej, chwilami agresywnej kotki. Jedyną możliwością ocalenia Mamy jest całkowite wyleczenie kk, podniesienie odporności i zaszczepienie. Wówczas mogłaby w miarę bezpiecznie wrócić do schroniska. Niestety lekarze oceniają, że leczenie potrwa około 2-3 miesięcy. Nie mamy środków na tak długi pobyt kotki w szpitalu. Mamy nadzieję, że zebrane na wcześniejszych aukcjach pieniądze wystarczą na wyleczenie zębów i krótki pobyt na SGGW. Co dalej?
Mam straszne wyrzuty, że nie zrobiłam więcej, że intensywniej nie szukałam miejsca dla Mamy
