Nie wiadomo dokłdnie kiedy i jak się tam pojawił- przyleciał a może to jego opiekunowie odlecieli "ku lepszej przyszłości", zostawiając go jak zbędny bagaż
W każdym razie był sobie kotem lotniskowym, i byłby pewnie do dziś, gdyby pewnego dnia nie zjawił się ten Groźny Chyba był przywódcą tego stada, bo Boeing widział, że jego nowi przyjaciele słuchają go ze spuszczonymi głowami.
Potem zapakowali go do ciasnej, niewygodnej, śmierdzącej skrzynki, wadzili do pędzącego domu na kółkach i wywieźli. Nie miał do nich żalu- widocznie Dwunogi też mają swoich przywódców stada, których muszą słuchać.
I tak Boeing trafił Tutaj


