» Nie mar 11, 2007 21:16
"...to że było im (kotom) trochę zimno (jak się w piecu wypali), nagradzałam im jedzeniem i wymyślaniem różnych specjałów. Dzięki za wsparcie, musiałam dokupić suchej bo wszystko się pokończyło. Ogólnie mają się dobrze. Leki podawałam. Myślę, że są odrobaczone wszystkie. Wyleczyłam Fludę i Ginger. Ale zmarł Tygrys. Właściwie nie wiem dlaczego. Ani nie chorował, ani nie widać było po nim. W czwartek pochowaliśmy go. One teraz buszują. Jak przyjadę - to sobie podjedzą i idą najczęściej na dół, nad rzekę. Niekiedy siedzę do zmierzchu to słyszę ich z dołu. Na sterylki muszę poczekać bo przypuszczam, że dwie są ciężarne - wtedy z małymi pojadę do weta. Uszy mają wyleczone, ale mam jeszcze leki bo nie wszystkie dały się wyłapać. Pondeczka i Uszatka "opaliły się" od pieca."
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola