Przeczytałem artykuł w "ANGORZE" i jest to przedruk z Łódzkiego magazynu "Express Ilustrowany"
tu jest link jakby ktoś chciał (trzeba go posklejać), ale żeby poczytać trzeba się zalogować (wcześniej zarejestrować)
http://www.naszemiasto.pl/archiwum/szukaj/?
ses_nm=f4a41dcb3b9f358fa50ed46bdf062d60&czysc=1&tresc_z=bij%B1+opiekunki+kot%
F3w&tresc_t=1&tresc_b=&autor_z=&autor_t=1&autor_b=&tytul_z=&tytul_t=1&tytul_b=&data=&data_od_d=01&data_od_m
=01&data_od_r=1998&data_do_d=14&data_do_m=05&data_do_r=2003&ilosc=10
A tu jest cały artykuł
Biją opekunki kotów
Malinowski Mirosław
data: 6 maja 2003r., źródło: Express Ilustrowany
Biją opiekunki kotów!
D aniela Matray, prezes łódzkiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce we wtorek o 21.50 weszła do piwnicy w kamienicy przy ul. Gdańskiej 106, aby nakarmić kotkę. Robi to od lat. Tym razem gdy chciała wyjść, napotkała zatrzaśnięte drzwi. Na zewnątrz stał mężczyzna z psem - rottweilerem.
- Gdyby nie telefon komórkowy, przesiedziałabym tam chyba do rana. Zadzwoniłam na policję. Potem ten człowiek wykręcał się, że wziął mnie za złodzieja. A przecież nie byłam tam po raz pierwszy, widział mnie już wielokrotnie - opowiada Daniela Matray.
Dzień wcześniej, jeszcze gorsza przygoda spotkała inną działaczkę Towarzystwa na Widzewie. W piwnicy czteropiętrowego bloku przy ul. Gorkiego poturbowało ją trzech mężczyzn. Dziś ma rękę w gipsie, stłuczone ramię i klatkę piersiową.
- Administracja zakratowała okienka, tak że koty nie mogą stamtąd wyjść. Od jednego z lokatorów dostałam klucz od piwnicy i dokarmiam je dwa razy dziennie. Nie wszyscy to akceptują. Kilka razy nawet mi grożono - mówi rencistka z Widzewa (boi się ujawnić z powodu zemsty). - Dochodziła 21.30, zdążyłam tylko zejść do piwnicy, a już za moimi plecami stanęło trzech lokatorów. Złapali mnie i wezwali policję. Ta przyjechała po ponad godzinie. Przez ten czas lżyli mnie od najgorszych. Jeden uderzył mnie z całej siły pięścią w klatkę piersiową. Porwali mi kurtkę, złamali palec u prawej ręki. Gdy przyjechała policja i dowiedzieli się, że mogę dokarmiać koty, rozeszli się wciąż mnie wyzywając.
Nazajutrz kobieta złożyła doniesienie na policję. Prawdopodobnie sprawa trafi również do prokuratury.
- Jesteśmy przerażeni. Nie rozumiemy skąd bierze się tyle agresji, nienawiści i nietolerancji wobec kotów i ich opiekunów - mówi Daniela Matray. - A w naszym brudnym mieście potrzebne są przecież koty, które tępią szczury i myszy.
Jak twierdzą członkowie Towarzystwa, w ciągu ostatnich dwóch lat w naszym mieście ofiarą nienawiści wobec kotów padło już kilkanaście zwierząt. Najbardziej wstrząsający przypadek zdarzył się na Widzewie, gdzie małego kota spalono żywcem. Inne były trute, szczute psami lub miały łamane łapy.
- Zabiegamy u władz miasta, aby został powołany miejski inspektor ds. zwierząt - dodaje D. Matray. - Rada Miejska przeznacza co prawda pieniądze na dostarczanie kotom tabletek antykoncepcyjnych w jedzeniu, ale te działania nie przyniosą efektów, jeśli mieszkańcy będą to uniemożliwiać.
mirosław malinowski