Witajcie
Niestety w niedzielę nie zmieściłam się w ramy od 12 do 14 i do Tygrysia nie dojechałam.
Byłam wczoraj, znów coś oczko mruży, zakropiłam na wszelki wypadek. Widać, że wolność bardzo nęci, bo Tygryś wytrzepany

z kontenerka wyraźnie zaczyna mierzyć odległość do drzwi i okien. Je ładnie, futereczko jeszcze biedne, ale brzuszek zaokrąglony.
Kiedy zorientował się, że wybieram się już do domu, wyszedł z kontenerka, w którym sobie siedzi i zaczał przymilnie ocierać się o co tylko się dało, łącznie z kuwetką.
Zrobiło się pewne zamieszanie z testami, a chciałabym, żeby także zobaczył go dr. Bernacki, co dwie głowy, to nie jedna.
Zatem stanęło na tym, że pobierzemy krew na test i zawieziemy np. na Energetyczną, gdzie pracują całodobowo.
Poprosiłam o pomoc przy przewiezienu Tygryska i jego błękitnej krwii Ghost Dog i jesteśmy umówieni na piątkowe popołudnie. Mam nadzieję, że Tygrysek dzielnie się spisze.
A dzisiaj jadę ze swoją koteczką na sterylkę, ale się boję.