Dongi+Zenek+Kasia - Guz na żuchwie - koniec paniki :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 06, 2007 9:31

Już po kłopocie. Poszli wczoraj do wiejskiego weta (byłam tam kiedyś po tabletki na odrobaczanie i generalnie pan to głównie bada mięso w masarni) i dał im coś do zakrapiania na kark (mówiłam im, że nawet taki wet musi mieć coś na robale i pchły). Nie było drogie, wiec stawiam na fiprex. Powinni byli tak od razu zrobić. Głównym problemem był Mirek, bo jemu obroży nie założą, bo mógłby na niej gdzieś zawisnąć. Przy okazji wyślę tam zapas odpchlacza na później, bo wygląda na to że trzeba będzie go zakraplać regularnie. A ja głupia już miałam wizję choroby skóry, alergii i nie wiadomo czego jeszcze. Powiem wam, że Dongi to mądrala jest. Mirek kocha wszystkie koty i lubił zajmować miejsca gdzie wcześniej (położyć obok się nie da bo kotka go pierze) rezydowała Dongi. Po takiej poufałości Dongi szukała nowego "lokum". Ja coś czuję, że ona nie chciała mieć do czynienia z tym zapchlonym kocurem i towarzyszami na gapę, których po sobie zostawiał :D . To taka moja dorobiona ideologia.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro mar 07, 2007 11:02

Ta teoria jest całkiem do rzeczy... :wink: Dongi w Trzcińsku była strasznie zapchlona [zostawiała na na mnie :? ], na pewno nie chciała powtórki z rozrywki....

Obróżki są `nieteges`. Śmierdzą na odległość [co jest uciążliwe dla kota i dla opiekuna], potem szybko wietrzeją. Skuteczność wątpliwa [odstrasza tylko dorosłe osobniki, jaj już nie]. Mogą uczulać...

Moi teściowie mają dwa koty wychodzące i zapas Frontline do stosowania regularnie co dwa miesiące.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt mar 09, 2007 9:01

Byłam z Zenkiem na przeglądzie technicznym. Lekarki były zachwycone kudełkami na brzuchu. Niestety gnojek wylizał sobie drobny przedziałek na środku i to mi trochę zaburza pełnię szczęścia. Ciągle musze go pilnować, bo czasem znowu zbyt intensywnie się myje. Mogłabym zwiększyć dawkę leku ale jakoś mam opory, bo to wpłynie na stan jego buzi. Na dziąsła dostaliśmy receptę na robiony żel z metronidazolem i muszę mu moczyć chrupki aby nie kaleczył dziąseł. Jego puszki podrożały okropnie, więc raczej z nich zrezygnuję. Na szczęście Zenek toleruje wołowinę i mu ją daję od czasu do czasu. Niestety przestał tolerować mycie zębów i bardzo przy tym krzyczy. Jeszcze trochę ponad miesiąc łykania tabletek a potem przerwa. Oby świąd nie wrócił.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt mar 09, 2007 10:59

Sylwka pisze: Oby świąd nie wrócił.
:ok: :ok: :ok:
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob mar 17, 2007 20:14

Zenkowy brzuch jest coraz ładniejszy choć ostatnio wylizał mały przedziałek. Sami zobaczcie:
Obrazek
Obrazek
I jeszcze cały zadowolony misiek:
Obrazek
Dla porównania fotka ze stycznia:
Obrazek
Byłam w szoku jak zobaczyłam dzisiaj starą fotkę. Buzia mu się zrobiła okrągła i puchata (wcześniej była wydrapana i wyglądał kiepsko). Pod pachami już ma kudełki a było tam wielkie zero. Ogon jeszcze trochę kiepsko obrasta ale pewnie i tego się doczekamy. Dół brzuszka też jeszcze kiepski ale te miejsca były najbardziej maltretowane. Problemy w zenkowej buzi chyba opanowaliśmy. Smaruję mu dziąsła obrzydliwym (gorzki) żelem z Metronidazolem.
A teraz wiadomość dnia. Kreska vel Zuzia ma pełnoobjawową ruję. Ona nie umie miauczeć więc łazi i piszczy, wypina tyłek, nasikała na poduszkę i kołdrę i cycorki ma bardzo napęczniałe. Jej siostra Kropka vel Zosia jest spokojna. Ona prawdopodobnie pierwszą ruję ma już za sobą ale objawy były bardzo łagodne. Czas panny umawiać na zabieg choc to takie kruszynki (8 miesięcy) . Może się załapią na akcję sterylizacji choć teraz siostra będzie się przeprowadzać i to trochę kiepski moment jak na takie zabiegi.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob mar 17, 2007 21:07

Ojej, rzeczywiście brzucio pieknie zarósł :ok: ale żeby aż tak wylizał 8O pewnie zakłaczał się wtedy okrutnie.
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob mar 17, 2007 21:19

On się zupełnie nie zakłaczał. Nigdy nie dostawał pasty odkłaczającej. Dla nas takie pojęcie nie istnieje. Jakoś te kudły przelatywały przez niego bez problemów.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 19, 2007 8:35

Ale od rana "wesoło". Siostra do mnie dzwoniła raniutko, że jadą z Zosią (Kropka) do weta. Znowu skoczyła niefortunnie i tym razem utyka na tylną łapkę i płacze. Coś za często to się jej zdarza. Zaczynam się zastanawieć czy nie powinna dostawać czegoś na wzmocnienie stawów i ścięgien. Pojechali do krakvetu i nie wiem kto był bardziej zdenerwowany lekarz (może był zaspany) czy oni, bo cała sytuacja rozwinęła się dosyć komicznie. Kotka się darła, lekarz nic złego w łapce nie wymacał ale pytał mojej siostry na którym pietrze mieszkają (9-tym), mówił, że trzeba obserwować czy nie ma krwi w moczu itd. Siostra zajarzyła, że coś nie tak jak spytał jak to się stało i czy spadła z parapetu na co odpowiedziała zgodnie z prawdą, że skoczyła z szafki. Tu już zupełnie wersje lekarza i właścicieli przestały się kleić. Biedny wet pomyślał, że maluch wyskoczył z 9-tego piętra (spanikowani właściciele przed 8-mą rano to wcale mu się nie dziwię). Kicia niestety przez to dostała dwa zastrzyki za dużo w tym przeciwwstrząsowy. Łapa nie wygląda na chorą ale pewnie trochę boli a mała jest bardzo wrażliwa i płacze.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 19, 2007 8:47

Nie ma to jak dobrze rozwinięte zdolności komunikacyjne. :lol:
Z szafki przez okno... :roll: zdolna kicia... :lol:

Maluchom się zdarza takie niefortunne spadnięcie z szafki, do tego dochodzą jeszcze tzw. bóle wzrostowe [choć to częstsze u psów].
Miejmy nadzieje, że to tylko chwilowe.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon mar 19, 2007 9:01

Ja też liczę na to, że ona w końcu z tego wyrośnie. Mają teraz "radochę" w domu bo szylkretka ma ruję i biedna pełza i piszczy a teraz dołączy do niej jej siostra z bolącą łapką.
Zapomniałam napisać, że akcja odpchlania Dongi się powiodła i kitka już się nie drapie. Zrobiła się bardziej odważna (a może to zasługa wiosny) i postanowiła jednak czasami wychodzić z domu. Nie odchodzi jednak dalej niż do stodoły (i mam nadzieję, że będzie się trzymać blisko domu, bo na to aby nie wychodziła nie ma szans) a jej rekord to około 3 godziny poza domem. Na szczęście okolica jest raczej spokojna. Blisko (w lini prostej)jest droga krajowa ale aby do niej dojść trzeba pokonać małą rzeczkę i jeden pas domów. Mam nadzieję że ciekawsze dla kota są tereny z drugiej strony, bo tam są tylko pola i łąki.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 19, 2007 12:16

Pokręciłam,bo oni powiedzieli że kitka skoczyła z parapetu no i wet pomyślał, że za okno a nie na podłogę. Do tego był w szoku, że przyjeżdżają dopiero po ponad dwóch godzinach. Mała jest "klapnięta". Zapewne po tej terapii przeciwwstrząsowej. Łapki niestety dalej nie używa.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw mar 22, 2007 8:28

Zenon od rana na posterunku. Nawet zapomniał o pełnej misce a ja miałam niezły ubaw. Mam na balkonie butelkowy karmnik. Ciagle jest pełny bo sikorki przylatują więc dbam o jedzonko. Śmiecą okropnie i cały balkon mam w nasionkach (wyrzucają co im nie pasuje). Do sikorek Zenek już przywykł ale dzisiaj zaszczycił nas gołąb. Od rana Zenek leżał płaski przed drzwiami balkonowymi z nosem niemal przyklejonym do szyby a ta ptaszyna wędrowała spokojnie wydziobując ziarenka. Olewał kota zupełnie. Przed wyjściem do pracy zasypałam balkon pszenicą - Zenek będzie miał kino domowe.
Kolorowa dziewczynka już zapomniała co to rujka. Niestety jej siostra -parapetowy skoczek - ciągle utyka na tylna łapkę. Biedna mała.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw mar 22, 2007 8:30

Zobaczysz, Sylwia, łany pszenicy Ci na balkonie wyrosną - to dopiero Zenek bądzie miał ubaw :lol:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw mar 22, 2007 8:32

Mam nadzieje, że jednak ktoś ją zje zanim zapuści korzenie.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw mar 22, 2007 8:37

Aby nigdy nie wrócił świąd!!! :D

Tosia_Maria

 
Posty: 15
Od: Nie mar 18, 2007 17:49

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Franciszek1954 i 32 gości