Chyba zostanie jej imie - Sugar.
Zdjecia moze beda juz za dwie-trzy godziny (o ile Sugar pozwoli mi na ich zamieszczenie - czytaj nie bedzie lazila po klawiaturze jak to ma w zwyczaju gdy tylko proboje cos zrobic na komputerze w domu

).
W sumie zdjecia robione na szybko, nie jestem z nich zadowolony ale wybralem usatysfakcjonowanie waszej niecierpliwosci niz mojej samokrytyki :/ ... wiec te pierwsze beda "ledwo znosne" a pozniej, gdy pierwsza ciekawosc bedzie zaspokojona bede mogl spokojnie wybierac co najlepsze
Ciag dalszy opowiesci - od soboty noc poczynajac:
Akurat znienacka siostra na nocleg sie do mnie zwalila... wiec mialem okazje sprawdzic reakcje kotki na "obcych" ... na poczatku ciutke wystraszona i ostrozna, ale nie dzika... dala sie spokojnie glaskac i nosic na rekach, cala taka sama pieszczocha jak do mnie ale z waznym wyjatkiem - na kolana tylko do mnie wlazila, tak samo tylko na moj glos reagowala. Siostra ciagle ja draznila udawanym miauczeniem za co bylem zly na nia gdyz kotka byla przeciez swiezo po rozstaniu z rodzenstwem i innymi kotami

i tesknila jeszcze troche chyba...
Ale - wieczor lrpszy niz poprzednio pod wzgledem "ruchliwosci" ... mieszkanko juz poznala i zaczynala szalec, zabawki, pilki, chodniki, meble i koty ....hmmm to znaczy jedna biala smuga - wszystko to latalo w powietrzu ale - bez zadnych strat ! Wprawdzie szalenie i szybko sie bawila ale nic nie niszczyla, nic nie zrzucala, jak lazila po biurku z komputerem to nawet luzno stojace pudelko z dyskietkami nietkniete bylo!
I, jak poprzednio, gdy kladlismy sie spac to chwile jeszcze pobiegala a potem grzeczniutko poszla spac z nami... co ciekawe najpierw gdzies u siostry sie rozlozyla... a jakas niecala godzinke pozniej gdy sie "rozkladalem" wygodnie poczulem u mojego boku ta mieciutka kupke futerka pomrukujaca z zadowolenia

.
Niestety siostra rozbudzila ja rano gdyz wychodzila o piatej... tak przez godzine Sugar myslala ze to juz czas wstawac, przy okazji odkryla nowa zabawke - korek plastikowy od butelki mineralnej.. (dosc halasliwa zabawka

).. ale po jakiejs godzinie prob rozbudzania mnie

wrocila na poslanie i spala tuz przy mojej poduszce (w nocy przy "przewracaniu sie" malo jej nie rozgniotlem

i sie nauczyla spac przy glowie a nie pod plecami, gdyz spie na boku i czesto zmieniam flanki).
I tak wylegiwalismy sie az do poludnia
Niedziela:
Przy porannej toalecie przekonalem sie ze kotka juz przyzwyczajona do nowej kuwety (i zwirku, ktorym wczesniej sie raczej bawila i wyskakiwala jak zaba z kuwety), pod warunkiem ze jest cieniutka warstwa zwirku tylko... - znalazlem pelny jej balast z nocy wlasnie w kuwecie, za co zostala solidnie wyglaskana, a w zamian solidnie sie rozmruczala i nie dala przygotowac sniadania wlazac prosto na mnie i proszac o wiecej glaskania
Potem zabralem sie za wymiane bebechow kompa, mocno sie obawiajac o srubeczki, tasiemki itp sprzety wyciagane w obecnosci kotki... I tu znowu mnie zadziwila pozytywnie, jak dobrze mnie rozumie ta moja kochana slicznotka...
Choc kabelki, czesci, srubki, narzedzia walaly sie po podlodze co chwila zmieniajac pozycje tym samym bedac bardzo kuszacym obiektem do zabaw to ANI razu kotka nie zaczepila zadnej czesci komputerowej, nie probowala wlazic do srodka rozbebeszonego komputera... ze dwa razy obwachala jakas czesc ale ze zakurzone byly to tylko kichnieciem sie konczyla jej ciekawosc. Tyle dobrych stron, a teraz - cos czulego ale troche niewygodnego. Choc wydawalo sie ze rozumie ze jestem zajety to jednak ... zeby sobie wygodnie obserwowac co robie (siedzialem na skraju fotela pochylajac sie nad komputerem lezacym na podlodze)... wlazla mi na kolana

tuz pod moimi ciezko pracujacymi rekami ta paskuda rozlozyla sie na kolanie mocno ograniczajac tym samym moje ruchy :/ ... ale jakos sobie poradzilem a ona tylko przypatrywala sie co ja robie pomrukujac przy tym radosnie i tulac sie
Popoludnie niedzielne:
Njapierw wizyta rodzicow - kotka juz przyzwyczajona ze nie tylko ja chodze po tym swiecie mniej wystraszona, nawet lasic sie zaczynala! I bardzo ladnie bawila sie z moja mama (mama pytala sie w czym ja piore - taka biala jest

), ale na kolanka czy reagowac na glos - tez tylko na mnie... przylepa moja slodka
Wielkie odkrycie popoludnia - PARAPET (i okno)... oj co za blogi spokoj... przez prawie dwie godziny wysiadywala na parapecie i ogladala swiat zewnetrzny baaardzo zaciekawiona... a odkryla akurat jak odslanialem firanki, cos sie ruszylo za oknem to ona HYC za firanke i zaczela obserwowac... Skorzystalem z okazji i spokojnie wypilem sobie herbatke czytajac ksiazke. Przekonalem sie rowniez ze Sugar ma swoja tradycje kolankowa - po obserwacji okiennej, gdy ja juz siedzialem przy komputerze w godzinach podobnych jak w sobote musiala minimum 3 godziny spedzic na wylegiwaniu sie i drzemaniu na moich kolanach

(w poniedzialek tez).
Kolacja: byly kawalki kurczaka, siostra znowu na nocleg... prawie bez przeszkod przeszla kolacja... rzucila sie pozniej na kostke z kurczaka ale jej zabralem bo sie bawila zamiast cos jesc... a tuz po tym jak zabralem to mnie zmiauczala paskuda jedna

dzieki czemu siostra sie usmiala bo pierwszy raz slyszala jak ta kota potrafi mnie ochrzaniac
Wieczorem znowu sie rozkrecila, z dnia na dzien coraz lepiej, ale znowu grzecznie poszla spac wraz z nami w nocy

(i rozbudzila sie znowu nad ranem obudzona przez siostre

).
Poniedzialek:
W skrocie od rana - laszenie sie, pieszczoty, czochranie, uglaskiwanie, wylegiwanie sie na kolanach (to juz przejdzie do tradycji... a jak sliiiicznie sie wyciaga na cala dlugosc wtedy mrrrrrru

), co ciekawe - bardzo lubi uglaskiwanie po brzuszku, oj jaki wtedy glosny trrraktor sie wlacza

, tylko musi to byc uglaskiwanie z wyczuciem - nie za lekko by nie laskotac, nie drapac a cala reka glaskac raczej dosc mocno, wtedy nie odpycha lapkami tylko sie rozklada w pozycji "zdechl kot" (z przyjemnosci chyba)

- oczywiscie na kolanach koniecznie musi byc
Poza tym znalazla swoje ulubione miejsce do przebywania jak mnie nie ma - w szafie

, i jeszcze lepsze jak jej sie za cieplo robi na kolanach 0 wlazi wtedy na biurko i opiera sie lebkiem o klawiature (bedzie na zdjeciu jedna z pozycji)

i tak kilkanascie minut sie wyleguje po czym wraca na kolana

.
SUKCES: nauczyla sie nie lazic PO klawiaturze tylko NAD nia albo obok... uff
Poniedzialek wieczor: tu mozna wpsomniec kolacje... znowu kawalki kurczaka (tym razem juz bez siostry)...
Przygotowalem sobie kawke, kurczaczki z keczupem i pajde z maslem... mala od razu do mnie i krazy z ciekwoscia... jedno dotkniecie i oczywiscie mrruczy...
Wpakowala sie na stol... no OK, ciekawe co zrobi dalej, kurczaka jej nie dam (pieczony i w ogole... moj

) , skubana ledwo niuchnela kurczaka nie wykazawszy zainteresowania wiec bezstresowo jadlem sobie dalej a ta... wpakowala pysk na chleb i dalejze wylizywac mi maslo z pajdy
yhhhh to mnie zatkalo... ale dla swietego spokoju oderwalem ten kawalek "naruszony" i polozylem w kuchni by sobie dokonczyla (mam nadzieje ze niewielka ilosc Masmixa jej nie zaszkodzi)... za chwile po kolejnych kesach kurczaka slysze - traktorek sie zbliza, lasi sie i lasi wiec chyba cos knuje... znowu wlazla na stol... no jeszcze bardziej bylem zaciekawiony, znowu zignorowala kurczaka (a pachnial mieskiem dosc ladnie) , probowala jakiejsc chrzastki i porwac kostke ale nie pozwolilem... no to okrazyla talerz z drugiej strony i... zaczela mi keczup wylizywac

ehhhhh.... no macki opadaja na taka kotke na stole... a jak jej smakowal... mruczenie nie ustawalo, a po wylizaniu keczupu i kolejnym laszeniu znowu zabrala sie za kostki, jedna chrzastke jej zabralem - to najwyrazniej jej sie nie spodobalo.... chwile sie przyczaila, po czym HYC - gwiznela mi w locie kostke z udka kurczaka i czmychnela z nia w pyszczku do kuchni

mruczac i na przemian warczac przy tym groznie

... chwilke ja obgryzala, potem zaczela sie nia bawic

warczac na nia i syczac przy tym jakby dorwala swoja pierwsza krwawa ofiare

... coz, sprobowalem zabrac - poszlo gladko ale zostalem za to ja obwarczany i obsyczany zamiast kostki... pokazuje charakterek czasem moj aniolek

, ale za chwile jak zwykle sie tuli
Rozgoscila sie juz na dobre w moim domu i sercu, i jak widac imie chyba do niej przylgnie - Sugar - slodka i biala jak cukier

i tez bardzo przylepna (przynajmniej do mnie).