I vice versa!
Mój Kubus kochał głownie mnie. Innych, owszem obdzielał łaskami, ale ja byłam numero uno.
Za to Sonia, maleńka suczka przybłęda, jest całkowicie psem mojego taty. Świata za nim nie widzi. W samochodzie może mieszkac, spac, jeść, etc. Byle ze swoim panem.
Teraz, gdy mam 5 kotek i jednego kocurka to Punio mnie adoruje bezustannie. Dziewczyny nie. One bawią się ze sobą, czasami tylko przychodza na mizianko lub jesli zabawa i przytulanie jest z mojej inicjatywy. A Puniek sam się przytula i daje buzi
P.S.
Jeszcze sie pochwale, że odnalazłam dzisiaj w schronisku dla psów, Moruska, kundelka z pracy taty. Morusek chodził sobie " na baby" na sąsiednie osiedle i któregos razu nie wrócił. Szukalismy dwa tygodnie. Telefony do schroniska nic nie dawały, bo panie twierdziły, że TAKIEGO psa nie przywożono. Ale coś mnie męczyło. No i pojechałam.
Gdybyście mogli zobaczyc jego pysk i ogon, gdy go zawołałam...
Jutro go zabieramy ( dzisiaj nie miałam kasy na "wykup"). Ale się psina ucieszy...