Kicorku, z tym drapakiem to cała historia była

.
Zaczęło się od tego, że małoletni Bigos z upodobaniem ostrzył sobie pazurki na tapecie w owym narożniku

, w krótkim czasie doprowadzając ową tapetę do ruiny... Próbowaliśmy walczyć z tym zgubnym nałogiem Bigosa, kupując mu stojący drapak, taki z budką i półeczką na słupku obciągniętym sznurkiem sizalowym. Drapak został przyjęty entuzjastycznie, ale jako miejsce zabawy i wypoczynku - do ostrzenia pazurków Bigos nadal używał narożnika

.
Kupiliśmy zatem wycieraczkę z wykładziny i TZ przybił ją gwoździkami do ścian narożnika. Byliśmy przekonani, że problem został rozwiązany - kot będzie drapał "naścienną wycieraczkę" i tapeta ocaleje!
Oczywiście nasza radość trwała krótko

, bowiem Bigos nabrał zwyczaju wspinania się po przybitej do ściany wycieraczce i... drapania tapety znajdującej się powyżej

.
Kiedy już narożnik naszego mieszkania wyglądał tak, że pożal się Boże, urządziliśmy wielką "naradę wojenną" na której zapadły pewne radykalne decyzje

. Doszliśmy do wniosku, że jedynym wyjściem będzie zakupienie kawałka wykładziny, który będzie sięgał aż po sufit.
Okazało się jednak, że wykładzina nadająca się do drapania i w odpowiednim kolorze (miała pasować do koloru przedpokoju) jest w Opolu nie do zdobycia.
Na szczęście (co prawda po długich poszukiwaniach) udało nam się nabyć wymarzony kawałek wykładziny we Wrocławiu. Kazaliśmy przy okazji obszyć krawędzie, żeby się nie strzępiły.
Potem TZ z teściem własnoręcznie przybijali wykładzinę do ściany, co skończyło się awanturą ze strony sąsiadów (bo kto to widział tłuc młotkiem w ścianę po godzinie 17:00

), ale koniec końców Bigos dostał swój mega-drapak

.
Kot był uszczęśliwiony, szczególnie gdy odkrył, że może się wspiąć po wykładzinie aż pod sam sufit - po kilka razy dziennie rozpędzał się i wbiegał po niej, zawisając pod sufitem, a potem zeskakiwał z łomotem

. Oczywiście po jakimś czasie przywykł, ale do dziś jak go głupawka najdzie to zasuwa po drapaku jak wiewióra

.
Gulasz szybko przejął zwyczaje Bigosa i czasem gdy się gonią, to obydwa wbiegają na drapak - bosko to wygląda, jak obaj zawisają pod sufitem i próbują się nawzajem skubać zębami

.
Nie muszę chyba dodawać, że drapak wygląda całkiem gustownie i na miejscu, no i nigdy więcej już nie mieliśmy problemu z obdrapaną tapetą

.