Łapanki zaczęłam od osiedlowych koteczek
No i ..... jedna szkylrecia-mama złapana
Zostały mi do łapanki dwie młode ok. 8 m-czne koteczki, one z jednego stada, a potem bura i biało-czarna.
Po powrocie z działki zastałam 3 koteczki podchodzące do pani z pieskiem.
Okazało sie, że ta pani karmi je. Zostały trzy, jedna gdzieś znikła, mzoe nie żyje, zaginał tez rudy kocurek, dzieciak szkylreci
Pan zrobiła dla nich budki pod krzaczami na terenie Opieki Społecznej, gdzie przeżyły sniegi i mrozy.
Choć wiele razy widze krzaczki, to nigdy nie zauwazyłam budek. Ja byłam pewna, ze one w jakieś piwnicy mieszkają, a one w budkach
Pani, gdy usłyszała ze chce wykarstwac koteczki, powiedziała,ze modliła sie zeby kotoś jej pomógł, bo ona za rok wyjeżdza na stałe z Lubina, martwi się o nie.
Pomogę kastracji, ale i ja za rok zmieniam osiedle

dlatego teraz chciałam dla nich zrobić coś wiecej, aniżeli zostawiać miski z dobrą karmą
No i mam klina
Nic, zobaczymy jak sie sytacja potoczy.
Najważniejsze, że ona jest w mojej altankowej łazience
Wystraszona, skakała po łazience, a przed moim wyjsciem wskoczyła na wieszak i tam siedziała.
Mam nadzieję, że zejdzie bo pyszne jedzonko zostawiłam na podłodze.
Ubolewam, że nie mam klatki, gdzie wyciszyłaby się
Około północy wyjde na drugą łapankę, może uda mi sie złapać młoda koteczkę.
Dokumentacja zdjeciowa bydzie jutro
