Bolek od soboty mieszka już w swoim nowym domu. Wczoraj dostałam wiadomość, że mały jest smutny, schował się na pudle i nie ma ochoty na zapoznanie się ze swoimi nowymi ludźmi. Mnie też się smutno zrobiło, bo żal malucha

Biedak został wyrwany ze stada, stracił Misia, nowi ludzie, nowe zapachy... ech... Mam nadzieję, że nowe wieści będą już trochę weselsze.
A Lolek za to odzyskał wigor. Zupełnie go nie poznaję. Gdy wróciliśmy, to obwąchał dokładnie kontenerek, sprawdził w środku a potem coś w niego wstąpiło, kociak się rozszalał, wyraźnie poweselał. Jak dotąd stronił od towarzystwa innych kotów, tak teraz sam je zaczepia. Szaleje po mieszkaniu, zagląda mi w gary... Nie rozumiem tego zupełnie

Czyżby obecność Bolka - rozrabiaki aż tak Lolka przytłaczała? Może mi to ktoś wytłumaczyć? bo nie kumam
