Wczoraj po powrocie z pracy "na sygnale" do wetki...Myszkin miał ponad 40 stopni gorączki, więc znowu kłucie pupiny

I do tego jeszcze inne nieprzyjemne "czynności" bo pojawiły sie kłopoty z qpalem...
No i w efekcie, chyba coś "drgnęło" ale nie jestem pewna na 100% czy TO było jego bo...przysnęłam

ale brzuszek zrobił się luźniejszy. Myszkin ma mnie chyba trochę dosyć, bo chociaż siły nie ma to zaczyna protestować przeciwko płukaniu nosa, podawaniu leków, nagrzewaniu zatok, masowaniu i innym takim "procedurom" którymi go morduję
Pysia za to kwitnie

Usiłuje zmobilizować Myszkina, zaczepia moje Domowe, a wczoraj namówiła do zabawy Wujka Pączka. Padłam ze śmiechu jak popatrzyłam na Bardzo Dorosłego Kota, który zachowuje się jak malusi kotecek i gania za papierkiem
