Ojej, ja już nie mogę...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob maja 10, 2003 18:43 Ojej, ja już nie mogę...

Już nie mogę tego wytrzymać! Na początku lipca tamtego roku przyniosłam do domu małego kociaka. Moja starsza kotka nie mogła się z tym pogodzić-fuczała na Ludwika, nie pozwalała mu do siebie podchodzić i obraziła się na nas wszystkich. Myślałam, że to jej przejdzie, ale nic z tego! Niedługo minie rok od przybycia Ludwika do domu, ale Maja ciągle się na niego boczy. Już nie wiem co mam w związku z tym zrobić. Pomóżcie mi! :cry:

Olka

 
Posty: 2
Od: Sob maja 10, 2003 0:50
Lokalizacja: Zabrze

Post » Sob maja 10, 2003 21:23

Boczy sie mowisz...
MOja Czarna tez sie na Biala boczy...
A dlaczego sie boczy? U mnie to nizegodnosc charakterow ewidentna... moze u Ciebie tez?
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87916
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Nie maja 11, 2003 12:06

Co to znaczy, że się "boczy"? Tzn. jak się to objawia?
Jeśli nie toczą walk to w sumie można im na obojętność wobec siebie pozwolić - w końcu niekoniecznie muszą się przyjaźnić.
Albo - spróbuj z Feliway'em - poszukaj za pomocą wyszukiwarki szczegółów o tym preparacie, bo dużo osób miało z tym "cudem" do czynienia.
Ostatnio edytowano Nie maja 11, 2003 13:20 przez ryśka, łącznie edytowano 1 raz

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie maja 11, 2003 12:37

Domyslam sie, ze Rysia chciala napisac, ze mozna im na obojetnosc pozwolic ;-)
Niesktore koty za soba nie przepadaja i juz. Nie mozna kogos zmusic do przyjazni ;-)
Wazne, zeby sie krew nie lała...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87916
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Nie maja 11, 2003 13:21

Tak tak zuzo - :lol: - już zmieniłam.

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie maja 11, 2003 14:05

U mnie bywało różnie - Zuzanna miała przeszło rok, kiedy pojawił się maleńki Misiunio, fukała na nie tylko na niego, ale na wszystko, czego dotknął - a jak podrósł, to go sobie wzięła na męża. Mysza miała pięć lat, kiedy pojawiła się już dorosła Burcyś i pomimo starań tej ostatniej nigdy się nie pogodziła z drugą kotką - do końca pofukiwała na Burcyszkę, jeśli ta się za bardzo zbliżyła. Chociaz zdarzało się, że jeśli nie zauważyła, że ktoś jej siedzi za ogonem, to nic się nie działo.
Zuza ma rację, dopóki krew się nie leje, to albo się przyzwyczają, albo przez całe życie będą się ignorować, trudno.

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon maja 12, 2003 10:41

Moje kotki nigdy się nie akceptowały i nie akceptują :( Może to kwestia różnicy wieku (ok. 6 lat) a może różnic charakteru. Mieszkanie mam podzielone na terytoria, czasem wracając do domu natykam się na kłaczaste ślady bójek. Kiedy jedna się do nas przytula, druga nie przyjdzie za nic na świecie. Smutno mi z tego powodu, ale tak jest i nic na to nie poradzę, dlatego staramy się dzielić w miarę równo, między dwa nie lubiące się koty :)
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia i 70 gości