» Nie maja 11, 2003 14:05
U mnie bywało różnie - Zuzanna miała przeszło rok, kiedy pojawił się maleńki Misiunio, fukała na nie tylko na niego, ale na wszystko, czego dotknął - a jak podrósł, to go sobie wzięła na męża. Mysza miała pięć lat, kiedy pojawiła się już dorosła Burcyś i pomimo starań tej ostatniej nigdy się nie pogodziła z drugą kotką - do końca pofukiwała na Burcyszkę, jeśli ta się za bardzo zbliżyła. Chociaz zdarzało się, że jeśli nie zauważyła, że ktoś jej siedzi za ogonem, to nic się nie działo.
Zuza ma rację, dopóki krew się nie leje, to albo się przyzwyczają, albo przez całe życie będą się ignorować, trudno.