Dam domek kotkowi.....

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob lut 17, 2007 15:50 Dam domek kotkowi.....

Witam

Szukam koteczka może być czarny lub pręgowany, ale kocurek. Jestem z Sosnowca. Jestem tutaj nowa, dziś sie zarejestrowałam. Mialam kocurka (7 lat) pręgowanego Maxia, niestety kotek miesiac temu zostal potrącony :evil: :evil: :evil: przez samochod i musial byc uspiony :cry: :cry: :cry: . Kocham koty, dlatego szukam teraz jakiegos któremu będę mogła pomóc. Moj kotek byl przyniesiony malenki (odrzucila go kocica) karmiłam go jeszcze strzykawka zeby przezył, niestety juz go niema :(.Mam duże mieszkanie, na parterze, za domem jest ogrod, wiec kotek bedzie mial gdzie biegac. Oczywiscie dla zainteresowanych oddaniem kociaczka, mieszkanie do wgladu, aby mogli zobaczyc warunki mieszkaniowe kociatka. Do wglądu także ksiazeczka weterynaryjna mojego kiciusia, ktory byl szczepiony, odrobaczany i ogolnie zadbanym kocikiem. Jeśli ktos chce, to moze pytac, bo niewiem co jeszcze moglabym napisac. Oczywiscie doswiadczenie posiadam ze wzgledu na posiadanie kota.

Dzejka

 
Posty: 22
Od: Sob lut 17, 2007 15:41
Lokalizacja: SOSNOWIEC

Post » Sob lut 17, 2007 16:01

Dzejko, Twojego kotka potrącił samochód - co zrobisz, żeby kolejny kotek nie zginął w ten sam sposób?

Czy Twój kot musi wychodzić?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob lut 17, 2007 17:37

Mam wychodzącego kota do wydania, ale to wysterylizowana młoda kotka. Jest bura z białymi znaczeniami, przyzwyczajona do wychodzenia, ostrożna. Mogę ją dowieźć do nowego domu. Jednak jesli masz blisko domu niebezpieczną drogę, to może lepiej żeby kot jednak nie wychodził? wychodzącemu kotu krzywdę może zrobić nie tylko samochód, ale także źli ludzie.

Jaaga

 
Posty: 1664
Od: Pon lip 03, 2006 16:49
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob lut 17, 2007 20:10

Jana pisze:Dzejko, Twojego kotka potrącił samochód - co zrobisz, żeby kolejny kotek nie zginął w ten sam sposób?

Czy Twój kot musi wychodzić?



Wiesz wydaje mi się, że jeśli kierowcy nie będa patrzeć na drogach to ja niewiele mogę zdziałać, szczególnie jesli chodzi o bezpieczenstwo kociaczka. Moge mieć jedynie nadzieje ze wiecej juz takich kierowcow nie bedzie :(. Wiesz kotki lubia chodzic wlasnymi sciezkami, no i moj niestety poszedl :(. Mój kot nie musi wychodzić, aczkolwiek wydaje mi sie ze kot lepiej funkcjonuje gdy moze byc na wolnosci, a nie tylko kisi sie w domu.

Dzejka

 
Posty: 22
Od: Sob lut 17, 2007 15:41
Lokalizacja: SOSNOWIEC

Post » Sob lut 17, 2007 20:28

Zapewniam Cię na 100%, ze kierowcy nie będą o tym myśleć, ani zwracać na to uwagi.

Kilka miesięcy temu były u mnie dwie siostry po kota, które też wypuszczały swoje koty. Po rozmowie z nimi okazało się, ze to już ma być ich szósty kot, a najdłuższy czas, jaki u nich przetrwał którykolwiek kociak, to dwa lata. One beztrosko chciały wziac najstępnego, bo no cóż, tamten został potracony przecież...

Trochę podobna sytuacja.
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Sob lut 17, 2007 20:56

Dzejka pisze:
Wiesz wydaje mi się, że jeśli kierowcy nie będa patrzeć na drogach to ja niewiele mogę zdziałać, szczególnie jesli chodzi o bezpieczenstwo kociaczka.


Czesto to nie jest wina kierowcy ze potraci kota. Ja mialam juz kilka sytuacji a prawo jazdy mam dopiero rok kiedy kot sam pakowal mi sie pod kola a wierz mi, ze staram sie uwazac na drodze na zwierzeta. Nie potracilam zadnego zwierzaka bo narazie zawsze udalo mi sie zahamowac.

Obwiniac mozna kierowce za to ze sie nie zatrzymal kiedy potacil zwierze i nie sprawdzil czy moze mozna mu jeszcze udzielic pomocy.

Ty powinnas zapewnic swojemu zwierzeciu bezpieczenstwo. Wiekszosci osob na forum koty nie wychodza na dwor, a jak wychodza to ubrane w szeleczki i na smyczy aby miec nad nimi kontrole. To sa tylko zwierzeta ktore nie maja pojecia jakie zagrozenie stanowi dla nich samochod.
Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, i przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on właśnie to robi

nataleczka

 
Posty: 1239
Od: Pt gru 30, 2005 11:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lut 17, 2007 21:23

Dzejko - wystarczy nie wypuszczać kota samopas. Tylko tyle.

To nieprawda, że kot musi wychodzić, że musi chadzać swoimi drogami.

Kierowcy najczęściej nic nie mogą poradzić na kota wskakującego pod koła. To Ty jesteś za swojego kota odpowiedzialna. Ty powinnaś zapewnić mu bezpieczeństwo.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob lut 17, 2007 22:43

Moje koty są wychodzące, ale ja mieszkam na uboczu, więc ruchliwa droga nie wchodzi w grę. Moje koty sa kastrowane i raczej nie chadzają własnymi ścieżkami, trzymają się wkoło domu.
Czy ty Dzejka zamierzasz wykastrowac kota, czy to ma być chłopak dlatego, zeby dzieci do domu nie przyprowadził?
Wiesz, ja mam co prawda do oddania koteczkę wychodzącą, ale też nie dałabym jej tam, gdzie nie byłaby bezpieczna. Bo my ratujemy koty po to, zeby stwarzać im szanse na długie, szczęśliwe zycie, a nie po to, by w krótkim czasie ginęły pod kołami samochodu. inaczej te nasze działania nie miałyby sensu.

Jaaga

 
Posty: 1664
Od: Pon lip 03, 2006 16:49
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob lut 17, 2007 23:27

Eh.. nie mieszkam w centrum to jest raz, po drugie moj kot mial 7 lat, wiec chyba tak zle sie nim nie zajmowalam, a niestety nieszczesliw4e wypadki sie zdazaja. Sąsiedzi maja 3 koty, koty biegaja po dworze i nic im niejest. Niestety nieszczesliwe wypadki sie zdazaja, no ja nic na to nie poradze stalo sie. Teraz owszem moznaby debatowac nad tym czyja to wina, ale czy to ma sens... niewiem. Kota chce, chce go wykastrowac. Moj kocurek tez byl wykastrowany. Rozumiem ze jestescie zapobiegliwi, rozumiem to, ale niestety nikt cyrografu nie podpisze na to ze kotkowi nic nie bedzie, poprostu sie nieda. Mam jednak nadzieje ze wypadek mojego kotka to byl pierwszy i ostatni wypadek jak przezylam :(. Zglosilam sie tu z checia zabrania kici, ale nieszkodzi jesli wg. was nie jestem odpowiednia osoba, to poszukam kotka gdzie indziej. Myslalam ze pomoge poprostu. Ja uwazam ze jestem ok, wypadek sie zdarzyl no i coz zrobic, wyciagnac konsekwencje jedynie mozna. Mialam kota 7 lat i krzywda mu sie nei dziala, gdyby nie ten nieszczesliwy wypadek ..... eh zylby dalej :/.

Dzejka

 
Posty: 22
Od: Sob lut 17, 2007 15:41
Lokalizacja: SOSNOWIEC

Post » Nie lut 18, 2007 0:35

Dzejka pisze: Ja uwazam ze jestem ok, wypadek sie zdarzyl no i coz zrobic, wyciagnac konsekwencje jedynie mozna. Mialam kota 7 lat i krzywda mu sie nei dziala, gdyby nie ten nieszczesliwy wypadek ..... eh zylby dalej :/.


więc jeżeli właśnie wyciągniesz konsekwencję, że kot jednak nie powinien wychodzić, bo ja wspomniałaś wypadki się zdarzają to na pewno dziewczyny wynajdą Ci takiego kota jakiego sobie tylko wymarzysz. W zamian za to zapewnisz mu bezpieczeństwo. Nie obrażaj się, nie ma ku temu powodów. Po prostu chcemy aby kot miał dom najlepszy na świecie i Ty zapewne potrafisz taki zapewnić wyciągając konsekwencje z tego co sie stało Twojemu kociuszkowi. Pozdrawiam serdecznie :)

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lut 18, 2007 0:57

Dzieki :). To moja kandydatura jest nadal aktualna jako kociej mamy dla czarnulka albo panterki :). Dom do wglądu oczywiście itd.

Dzejka

 
Posty: 22
Od: Sob lut 17, 2007 15:41
Lokalizacja: SOSNOWIEC

Post » Nie lut 18, 2007 8:13

Oczywiście, ze już nie ma co debatować nad TAMTYM wypadkiem, bo co sie stało, to sie nie odstanie. Ale powiedz proszę w takim razie, jakie wnoski wyciagnęłaś z tego wydarzenia?
Bo piszesz, ze trzeba je wyciagnąć?
Więc jak zamierzasz zapobiec podobnym zdarzeniom na przyszłosc?
Bo jak na razie, to wydaje mi sie,, ze choć mówisz o wyciąganiu wniosków, to tylko puste słowa...
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Nie lut 18, 2007 15:51

Dzejka pisze:Wiesz wydaje mi się, że jeśli kierowcy nie będa patrzeć na drogach to ja niewiele mogę zdziałać, szczególnie jesli chodzi o bezpieczenstwo kociaczka. Moge mieć jedynie nadzieje ze wiecej juz takich kierowcow nie bedzie :(

W piątek wieczorem byłam świadkiem jak pędzące auto potrąciło psa na przejściu dla pieszych. Kierowca nawet nie zwolnił. To mogłoby być dziecko, dorosły pieszy, ktokolwiek. Jeśli miałabym liczyć na dobre serce wszystkich kierowców to dawno już bym sama nie żyła. Co za absurd!
A wierz mi, że w kwestii bezpieczeństwa kota możesz zrobić wiele. Tylko odrobinkę trzeba postarać się.

Tuka

 
Posty: 11748
Od: Pon cze 20, 2005 10:57

Post » Nie lut 18, 2007 17:17

Ok, juz dziekuje. Jednak przejde sie do schroniska lub wezme kotka moze ktos znajomy ma, bo widze ze na mnie naskakujecie. Niemam ochoty gdybac. Powiedzialam ze postaram sie zrobic wszystko by do takiego czegos juz nie doszlo. Niestety niejestem Supermanem nie zbawie swiata, a szkoda. Niestety nie zyjemy i zyc nie bedziemy w swiecie idealnym, gdzie wszystko jest tak jak my chcemy. Wnioski jakie wyciagnelam znam doskonale, i nie musze sie nikomu spowiadac co to za wnioski - jestem dorosla osoba, mam juz swoje lata, a nie jakas gówniara. Zacznijcie podchodzic do ludzi zyczliwiej, a nie na dzien dobry obsztorcujcie. Powiedzialam juz 3 razy ze to byl nieszczesliwy wypadek! Czasem nawet najlepiej pilnowane zwierze umknie gdzies uwadze, niestety nie jestem idealna, nikt z nas niejest.

Dzejka

 
Posty: 22
Od: Sob lut 17, 2007 15:41
Lokalizacja: SOSNOWIEC

Post » Nie lut 18, 2007 17:33 Smutne to, że

naskakuje się na Dziejke... 7 lat to szmat czasu, znakiem tego chyba dbała o kota... eeech, Dziejko życzę powodzenia...

Sama jestem w gorszej chyba sytuacji... mam bardzo poważną alergię (jak się okazało), leczenie utrudnione wręcz mało realnze z powodu chemii jaką biorę... chora jestem przewlekle... rak...

a miało być tak pięknie... pokochałam kota, dałam mu dom, wszystko... i się poplątało...

Szkoda, że tak daleko mieszkasz...może Ciebie by Klemens polubił... mi się serce kroi, ale musze mu znaleźć nowy dom... Heh, długo się nie nacieszyliśmy sobą...

Na mnie też naskoczyły pewne osoby, że jestem nieodpowiedzialna... a ja zwyczajnie nie mogłam przewidzieć tego, że jestem uczulona na kota... najgorsze, że z leczenia nici... tak bym miala to gdzieś i brała jakieś tabletki :((((

Ale fakt, o zwierza trzeba dbać i może lepiej z nim na smyczy wychodzić? Ja bym się bała puszczać go samopas, ale ja mieszkam w centrum miasta w sumie....
gg 4874246

maua

 
Posty: 155
Od: Śro sty 31, 2007 9:45

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości