Zakocona pisze:Dom dla Tygryska bardzo wskazany, ale chyba to musi być dom doświadczony. Nie wiem czy świeżo upieczony kociarz poradzi sobie z chorobą Tygryska i opieką nad nim. Obawiam się, że szybko się zniechęci.

Zakocona

Czasami dzieją się rzeczy piekne

Napiszę tylko o temacie tu troszkę znanym, a takich doswiadczeń miałam szczęśliwie więcej.
Przyjaciel Tygrysia - kot wówczas jeszcze z białaczką poszedł do domku niezakoconego, w którym co prawda pani domu miała doświadczenia z dzieciństwa z kotami, ale tylko z dzieciństwa, a pan domu nie miał żadnych doświadczeń z kotamI. I przygarnęli ciężko chorego kota, dzikiego. I chyba go lubią

, bo kot postanowiłu nich wyzdrowieć. Poradzili sobie świetnie. Podawanie intronu nie jest kłopotliwe, a Tygryś jest o wiele bardziej miziasty, niż jego przyjaciel.
Kot uliczny nie oznacza kota dzikiego. I wiem - bo sama jestem domownikiem

takich kotów. Te, które wydają się dzikie - kochają swoich ludzi z całej siły swoich dzielnych serc - za poczucie bezpieczeństwa, własną miseczkę i to coś, dzieki czemu zasypiają - czujne

- w nogach
Rozumiem natomiast Twoją troskę

, niemniej tak sobie myślę, że nie tyle nie doświadczenie tu potrzebne, ale serce.