Najpierw odpowiedź do Mimisi:
Ciachnąć i wypuścić w wypadku kotki oznacza dla mnie ciachnąć, odczekać ok. tygodnia (w lecznicy) i wypuścić. Jako iż wątek zakładałam jako pytanie do innych doświadczonych osób - wydawało mi się oczywiste, że dla innych jest oczywiste, że nie wypuszczę kotki zaraz po zabiegu.... jak widać nie dla wszystkich jest to oczywiste, więc wyjasniłam...
Powyższy akapit nie jest po polsku, przepraszam, jakaś zamotana jestem... nie mam koncepcji jak to napisać inaczej...
Szwy są rozpuszczalne. Same się wchłoną za jakiś czas.
Co do wczorajszego dnia:
- pani karmicielka jest MOCNO gadatliwa (bardziej niż ja, a to niełatwe!), ale na szczęście w miarę sensowna. Początkowo myślała, że łapiemy koty na skórki lub do eksperymentów, ale potem nam uwierzyła. Przy okazji okazało się, że świat jest mały i że wszyscy wszystkich znają, w związku z czym ciężar rozmowy spadł na Monikę
- bury jest dziwny. Sam do nas podchodził, całkiem blisko. I wydawało się, ze jest z całego stadka wręcz najmilszy, tymczasem wczoraj mnie dziabnął w palec, no i nie daje sie Monice dotknąć. Jeśli w ciągu kilku dni nie zmieni nastawienia do Moniki, to wróci na swoje podwórko, z tym, że bez jaj.
- rudy spędził noc spokojnie, dzis odjajecznie, a jutro trafi do Moniki. Zobaczymy jaki on będzie, przypominam, że we wtorek go dotykałam...
- ten malutki jest śliczny! Xandra, masz fajnego tymczasa!
- ta dorosła kotka to śliczna trikolorka, ale z burym zamiast czarnego. O mało się nie poryczałam jak sie okazało, że karmi...
- więc w sumie trochę sukcesu i troche porażki.
CZY KTOŚ MA POŻYCZYĆ KLATKĘ WYSTAWOWĄ DLA KOCIAKA KTÓRY IDZIE DO XANDRY NA TYMCZAS???