Za granicą sa hodowle kotow tajskich.
Teoretycznie są to syjamy starego typu pod nową nazwą.
Praktycznie...chyba zostały już trochę zmodyfikowane. Ale nie wiem na ten temat nic pewnego.
W Polsce hodowli kotów tajskich też nie ma...o ile mi wiadomo (nie na 100%)
Nevada na wystawie we Wrocławiu była posądzana o to że jest var, ale balineza ma w rodowodzie na pozycji dziadka, więc to tylko pół var .
Jako var występuje jej mamusia, stara Dżana, z wyglądu syjam starego typu, po której to Moja Mała Ukochana Trąba Jerychońska wygląda jak na tą chwilę bardziej na tonka niż klasycznego syjama nowego typu. Papą Niewady jest Filemon Orisiam Dream*PL. Na stronie jednej z hodowli syjamów z Wawy, która pozyskała balijkę ze Szwecji, napisano, że dzieci po niej i syjamie będę var, albo może nawet BAL. Mam takie pytanie - jeśli Małą Wrzaskliwą Smoczycę Z Niebieskim Nochalem (no dobra - grafitowym) która w 25% jest balijką, pokryjemy BAL albo JAV, to o ile wzrastają szanse na półdługowłose kociaki?
Tu są balinezy: http://free.polbox.pl/t/tomkus/pliki/oferta2.htm Vivaldi i koty
Vivaldi! Ja po prostu KOCHAM sposób, w jaki piszesz o mojej ulubienicy Nevadzie! Wczoraj trafiłam na ten wątek i w domu zajrzałam do rodowodu Lizy-Balizy. Wg tego, co pisze G.N. Liza też jest var, bo jej ojciec jest syjamem. W ogóle balinezy ma po stronie matki (do trzeciego pokolenia), a ze strony tatusia to istna mieszanina syjamów, orientów i balinezów.
Ale w rodowodzie Liza jest określona jako BAL...
Balinez jak byk, a biorąc pod uwagę siłę głosu jak stado bizonów rozpędzonych po stepie. Jeśli z jednej strony były BAL, a z drugiej też niosły gen długiej sierści (var, tylko w mniejszym stopniu, tak jak Niegodziwa Smoczyca Piskająca W Nocy i/lub Zrzucająca Miseczkę, co to jest połowa var) to wyszedł exstra balinez. Mi tu wychodzi, że jakbym paskudnicę pokrył BAL lub JAV to miałbym młode po ojcu. Na razie była drugi raz u Egona i czekamy. A list do "Kocich spraw" bardzo sympatyczny Vivaldi i koty
To kot może być var w iluś tam procentach? Myślałam, że albo jest, albo nie... A rodowód Lizuska to epopeja. Kiedyś muszę przywieźć go na spotkanie, to sobie, Vivaldi, poczytasz Może powiesz mi, co wyszłoby z jej dzieci, gdyby je miała...
Aaa... ten list, to właściwie był mail...
Chodziło mi raczej o to, że niesie gen długiej sierści, a czasem, jak w przypadku Najmniejszej Z Niebieskich Prażących Się W Zawiniętej Pierzynie sędzina przeczesze plusz palcami i zacznie dopytywać się czy to nie var (wyjaśniłem po polsku Czeszce, że dziadkowie byli BAL ). W rodowodzie w ten sposób tego niema (bo faktycznie się nie stopniuje), ale tak jak przodkowie Lizy po ojcu (mieszanka syjamów, orientów i balinezów) jednak ma pewne skłonności do dłuższego futerka.
Vivaldi i koty (a zwłaszcza niebieskopyska) pozdrawiają