Kochani, dziękuję Wam za śledzenie tego wątku..
Niestety, malutki chłopczyk od nas odszedł....
Jeszcze dziś zdecydowałam, że będzie miał na imię Arthur, jak ten legendarny król Anglii... Chciałam, aby dało mu to siłę i walczeność..
Ale niestety... Nie udało się...
Tak strasznie mi przykro, nie udało mi się mu pomóc......
Zawiodłam....
Teraz szukam przyczyn.. Nie wiem, może zbyt głupia jestem, może nie w porę zauważyłam, że coś z nim jest nie tak... ?
Codziennie robię przegląd miotu, biorę każde młode w rękę, oglądam, patrzę, nasłuchuję...
Do piątku NIC podejrzanego mi się z nim nie wydawało być...
A w sobotę rano, niestety, przełom. Wyłowiłam to małe chude chucherko, które ssać już nie chciało i ledwo na nogach się trzymało... Natychmiastowa decyzja - dokarmiać go, pomóc mu...
Dzisiaj tak ślicznie pił sztuczny pokarm....
Ale nie dał rady....
Nie wiem dlaczego, co się stało...
Był taki kochany...
[i]dla małego Arthurka, ślicznego himalajskiego rexiczka.......
