Wczoraj wieczorem podawałam kotom tabletki na odrobaczanie.
Blanka ładnie połknęła. Za to Myszek...
Wrzuciłam tabletę głęboko do gardła, zamknęłam paszczę i głaszczę po przełyku. Głaszczę, głaszczę, chyba ze 2 minuty. W końcu delikatnie mu się gardziołko ruszyło. To puściłam.
Wypluł
Zebrałam tabletkę i powtórka. Znowu 2 minuty głaskania. Potem przezornie zajrzałam mu w gardło - jest tabletka...
Przypomniałam sobie, że ktoś na forum pisał, żeby kotu strzykawką podać do pysia odrobinę wody, co spowoduje odruch przełykania i tabletka poleci razem z wodą do brzuszka.
No to poleciałam szukać strzykawy. Szukam, szukam, a w tym czasie TZ trzyma Myszka i masuje go po tym gardle. W końcu znalazłam, nabrałam wody.
Ale zaciekawiło mnie, czy po 5 minutach masażu gardła on dalej tę tabletkę trzymał.
Ano trzymał
Na szczęście woda pomogła
