» Pt sty 13, 2023 19:40
Re: Kto ma kota chorego na padaczkę? Chciałabym się dowiedzi
Jeden z lepszych weterynarzy a sama napisałaś, że stwierdził padaczkę tylko po tym co mu opisałaś... Nie napisałaś o badaniach żeby zostały zrobione, leczenie też jest według mnie dziwne. Kot potrzebuje naprawdę dobrego weterynarza a najlepiej neurologa.
Standardowo kiedy zwierzak ma atak padaczkowy i ten atak się powtarza to weterynarz przepisuje na początek fenobarbital jako lek pierwszego rzutu (przy miokloniach będzie to levetiracetam). Jest to lek przeciwpadaczkowy, który ma zapobiegać atakom. W praktyce różnie to bywa, trzeba czekać ok 2tyg na wysycenie, modyfikować dawkę, czasem dokładać inne leki, czasem okazuje się, że padaczka jest lekooporna albo przyczyna jak np guz w mózgu i stan będzie już się tylko pogarszał i leczenie sprowadza się do paliatywnego. Tak czy siak praktycznie zawsze zaczyna się od fenobarbitalu. Do tego wet dodaje te wlewki doodbytnicze z diazepamu (relsed) na przerwanie ataku jeśli ten się zdarzy. Natomiast u Ciebie jest jakieś dziwne postępowanie z zastrzykami z diazepamu? Szczerze mówiąc jest to dla mnie niezrozumiale czemu kot, który ma powtarzające się ataki padaczkowe nie jest na fenobarbitalu (ludzki lek luminal, jest też odpowiednik weterynaryjny ale nie wiem jak się nazywa) tylko na tych zastrzykach. Zwłaszcza, że diazepam czyli relanium jest bardzo toksyczne dla kotów. I owszem, stosuje się mimo to wlewki doodbytnicze z tego ale w przypadku wystąpienia ataku żeby go przerwać a nie w sposób ciągły jako coś co miałoby powstrzymywać ataki. Od tego są substancje, które wyżej wymieniłam. One też są w jakimś stopniu toksyczne (levetiracetam głównie obciąża nerki a fenobarbital wątrobę) ale nie aż tak jak relanium.
Jak dla mnie to, że wet nie zlecił żadnych badań i prowadzi w ten sposób leczenie jest wystarczającym powodem żeby kota skonsultować również z kimś innym. Bo możliwe, że jest źle prowadzony.
Co do kosztów. Są spore, nie da się ukryć. Samo dokładne badanie krwi wyniesie Cię pewnie ok 500zł. Więc idąc do neurologa dobrze jest się nastawić, że będzie to duży wydatek. Ale tego wydatku raczej nie unikniesz. Tzn możesz nic nie robić ale wtedy nie ma co liczyć na to, że sytuacja się poprawi i kot wyzdrowieje a wręcz w końcu pewnie umrze. Nie będę Cię oceniać bo sama wiem jak wielkim wydatkiem potrafi być kot i że nie każdego stać na wydanie tyle kasy na futrzaka jeszcze teraz kiedy wszystko jest tak drogie. Ale jeśli jesteś w stanie to poszukaj innego weta i chociaż skonsultuj z nim czy to co dostaje teraz jest ok. Najlepiej zapytaj tu na forum gdzie najbliżej znajdziesz dobrego weta co się zna choć trochę na takich neurologicznych przypadkach (ja mogę polecić w Lublinie lub w Warszawie).
I jeszcze jedno - polecam podawać kotu coś na wątrobę. Np zentonil 100, hepaxan, hepatiale forte advanced, hepatikrill, ogólnie dużo jest teraz spoko preparatów na wątrobę. Bo przy tych zastrzykach na pewno jest obciążona. Jeśli w przyszłości kot dostanie fenobarbital to również wspomaganie wątroby jest bardzo ważne.