» Pon sty 29, 2007 21:49
tak się zastanawiałam, jak ten biedak musiał w zyciu cierpieć, wiecie, że on jest szczęśliwy...mam na mysli to że ma ciepło, ciszę i pełen brzuszek, dziś zabrałam go na spacer po klatce schodowej, zszedł o piętro niżej pod moje mieszkanie, chwile posiedział, oczywiście niegościnna Sumka nasyczała na niego, więc się zbytnio nie przejął, odwrócił się i po jednym schodku , powolutku wrócił do siebie ( boli go prawa łapka kiedy tak szedł po tych schodach, ale jakoś mu szło) musze go zmusić do ruchu bo jego celem zycia zaczyna byc jedzenie - pożera każdą ilość chrupek ( uznaje tylko Iamsa i RC oraz surowe mięsko). Po półtora tygodnia kazdy zdrowy kot zaczął by miałczeć, wychodzić, skakać - "nakręcać chmury" na strychu - ale nie Gustaw - ile razy do niego przychodzę, on sie właśnie budzi, a jedynym znakiem , że się wogóle ruszał jest pusta miseczka i kupa w kuwecie. Śmialiśmy się z moim facetem, że może to mały biały niedźwiedź?, ale rozmiary troche miniaturowe i miauczy.
Podsumowując -
Iednooki Gustaw, który potrafi docenić spokój, ciszę i pełną miseczkę szuka kochanej Pani lub Pana. Kogoś kto bedzie go tulił, głaskał, kąpał, suszył, zmieniał pisaeczek, balsamował i czesał futerko. Myslę, że Guciowi nie przeszkadzałby towarzysz w zyciu - mam na mysli psa lub kota.
Gustaw jest bardzo dystyngowany i ułożony, ma bardzo spokojny charakter i dyplomatyczne podejście do innych stworzeń.
I MIMO IŻ, NIE JEST KASTRATEM NADAL NIE ZNACZY TERENU!!!!!!
"wiem tylko, że wszystko się zmienia... jest coś, a później tego nie ma..."