Syku razem wchodziłyśmy do biura paluchowego pamiętasz? A potem to my tak pięknie wykłócałyśmy się z dyrektorem - prostakiem...
Jest takie jedno pomieszczenie w kociarni (ogólna ilość pomieszczeń 4), gdzie poupychane są "dzikie" koty. Podobno kaleki - kalekę widziałyśmy jedną... No i te koty jak to powiedziała Pani pracująca tam "Mają zapewnione u nas dożywocie. Nie wrócą na wolność" - pytam się na jaką wolność? Co to jest ku%$#$ przechowalnia? Kolonie wypoczynkoowe dla bezdomnego kota? Posiedzi troche, nacieszy się ciepłym schronem, nie znajdzie domu i sruuuu spowrotem na ulicę?
Najbardziej rozbroiła mnie ta kobieta tym, że powiedziała, że z innych schronów (bodajże wymieniła fundację Canis) nie chcą ludziom wydawać kotów, i ludzie przyjezdzają po koty na Paluch. Więc jest ruch. Podobno gdzie indziej wymagają "kratek na balkonie" (tu ironiczny śmiech tej Pani), "a przecież kotu trzeba pokazać/ nauczyć go gdzie jest przepaść"- dosłownie ta powiedziała. Nie wiem k^$%^ czy chodziło o to, żeby go ze dwa razy z balkonu rzucić żeby miał uraz czy co...
No i jeszcze odnośnie kociąt. Pytamy - "kocięta są?". Nie ma kociąt, LUDZIE STERYLIZUJĄ KTY I NIE MA WOGÓLE KOCIĄT!!!! - to są jej słowa. Gdy opowiedziałyśmy jej ile tak naprawde ich jest, troche minka jej zrzedła
Odpowiednia osoba na odpowiednim stanowisku. Jak wszyscy na Paluchu. Paluch rulez. Zapraszam na Paluch (nie, nie po zwierzęta, bo nie oddadzą - ze zwierzętami - przyjmują z największą przyjemnością, prawie po rękach całują)

[/b]