annskr pisze:Tia...
Tylko moja mama i jej zakocone koleżanki "chowają" koty, jak ksiądz chodzi po kolędzie.
...
Moje kocurro nieodmienie chowaja się same - najczęściej do torby ksiedza
Ostatnio jeden z moich na widok księdza dostał autentycznego napadu miłości. Było gruchanie, ćwierkanie i wszystkie inne elementy niewinnej gry wstępnej

- ze strony kota oczywiście, to zresztą kot kochający inne koty, kotki raczej nie robią na nim wrażenia
Ale po 10 min rozanielony ksiądź - bo to fajny człowiek - tez zaczął do kota gruchać. I puchnąc ( uczulenie

)......... zastanawiał sie, czy może proboszcz by pozwolił mu na tego kota ( kotek na domku tymczasowym )
Tak więc są wrażliwi księża.
A rok wcześniej ksiądź tak się rozczulił, jak zobaczył i moje ogony, i biedy z ulicy na tymczasie, że tylko szarlotką mogłam uratować go przed kapaniem z nosa
A potem chodził i opowiadał, jaka to święta rodzina
Inny proboszcz z jednej a parafii wrocławskich pozwolił, zeby koty pozamarzały, jeszcze inny ponoć potruł parę itd
Więc są naprawdę różni księża. Ale do tych młodszych mozna trafić. Tylko trzeba mieć argumenty - o takie np - zobaczcie ja potraktowano podopiecznych ks. Twardowskiego