» Nie sty 21, 2007 9:48
Mała Czarna miewa się dobrze
Zaaklimatyzowała się świetnie a ja cierpię. Codziennie rano (między 4.30 a 6.30) odbywają się gonitwy. Ponieważ na stanie są trzy ogony zawsze któryś biega, o ile nie biegają wszystkie. Jak wiecie koty rano mają to do siebie że straszliwie tupią. TŻ nazywa je kłonie (połączenie kota ze słoniem) i też klnie z powodu codziennej pobudki. Dziś się zbuntowałam i w sypialni został na noc tylko jeden - ten co jest taki uprzejmy że rano nie musi biegać i kopać w kuwecie (swoją drogą Mała Czarna i Ignacy to się chyba do Chin dokopią) - czyli Zuza. Reszta nocuje poza sypialnią.
Bajaderka jak widać dostała nowe, domowe imię. W sumie jest jeszcze (?) płochliwa, choć potrafi przyjść i dopraszać się o mizianie. Śmiesznie miauczy - tak cichutko i jakby nieśmiało. No i nabroiła porządnie.... Zmobilizowała nas do pozbycia się choinki tuż po trzech królach. Opadłe na podłogę igły były lepsze niż piasek w kuwecie... W sumie się jej nie dziwię, większość swojego życia spędziła na dworze, więc ta ściółka wydała jej się całkiem naturalna. Nic to, wyeksmitowaliśmy choinkę i wyszorowaliśmy podłogę. Mała Czarna ssie. Jak mam na sobie polar, albo jakąś cieplejszą bluzę, biorę ją na ręce i głaszczę to udeptuje mnie łapkami, mruczy i ssie ciucha. Po takim półgodzinnym seansie jestem bardzo obśliniona.
Małą zaprzyjaźniła się z Ignacym - uwielbiają się bawić razem no i Zuza zaczęła ją tolerować.
Wybaczcie moją rzadką obecność na forum, ale mam gorący okres w pracy (na dodatek nowej) i w domu bywam jak w hotelu - na noc.