Co za dzień. Zaczęło się smutno. Przed godz. 12 wyszłam z domu, aby robić zakupy i wpadłam do weta, aby porozmawiać o Murzynie. Murzyn mocno schudł. Suchego je niewiele, ale mokre je. Dość dużo pije. Zęby, które miał niedawno czyszczone są już żółte z pyszczka brzydko jedzie. Z siusianiem nie ma problemów, nie wymiotuje. Weta powiedziała abym z nim przyszła to sprawdzimy poziom cukru we krwi. Wróciłam do domu po Murzyna i znowu w drogę. Poziom cukru okazał się dobry, więc wetka postanowiła zrobić mu USG. USG wykazało, że wątroba i śledziona wyglądają nieszczególnie. Murzyn dostał dożylnie kroplówkę i jutro, jeśli się uda odda krew, aby zbadać ją pod kątem wątroby.
Kiedy Murzyn leżał pod kroplówką poszłam do domu po Polę, bo od 3 dni jest na antybiotyku. Wrócił jej katar. Pola dostała zastrzyk, odniosłam ja do domu i wróciłam po Murzyna. Była już godz. 14 a na godz. 15 umówiłam się z państwem w sprawie adopcji Kuby. Idąc za każdym razem do weta mijałam market Polo. Przed sklepem siedział popielaty pudel. Trząsł się zimna. Wracając po Murzyna zauważyłam, że nadal siedzi. Zapytałam obsługę marketu czy mają tam jakiś interkom, aby zawołać właściciela psa. Okazało się, że nie mają. Wyszłam przed sklep i akurat jakaś kobieta mijała psa. Bacznie się mu przyglądała. Zapytałam czy zna tego psa. W odpowiedzi usłyszałam, że ten pies siedzi tam co najmniej od godz. 10 rano, że na początku to jeszcze szczekał, ale teraz nie ma chyba sił. Odwiązałam psa i poszłam z nim do weta po Murzynka. Weci psa nie znają, ale wetka idąc do pracy przed godz. 10 rano widziała młodą dziewczynę idącą z takim psem. Wetka zwróciła na niego uwagę ze względu na chudą miednicę. Jeszcze u weta pies zjadł 2 saszetki z próbkami suchego RC. Do domu wracałam z Murzynem i psem. Pies został zamknięty z jedzeniem i piciem w małym pokoju a ja pojechałam z Kubą i jego nowymi opiekunami. Wróciłam do domu przed godz. 18. Połowa wsypanego do miski jedzenia była zjedzona. Ubyło też wody z miski. Trzymać go w pokoiku cały czas samego nie mogę, więc znowu pędem do weta po majtki dla Dziuni, która akurat ma cieczkę. Ubrałam Dziunię w gustowne gatki i wypuściłam psa z pokoju. Dziunia podstawiała mu się, ale pies okazał się kociolubiem. Tina musiała się przed nim ewakuować. Pies próbuje wepchnąć mi się na kolana tylko, dlatego że leży na nich drużyna P. Pies uwielbia drużynę P. Jutro muszę zrobić mu ładne foto i rozwiesić ogłoszenia. Jak zgłosi się do mnie opiekun to dopiero mu wygarnę. Pies jest stary, ma już zaćmę, ma też krzywą żuchwę i podczas jedzenia brudzi sobie lewe ucho. Jest pełnojajeczny, trochę psika i kaszle.
