pisiokot pisze:O matko, nie wiem komu bardziej wspólczuć - Tobie czy Myszakowi.
Biedaki jesteście oboje![]()
ale nie ma się co rozczulać, brać się do roboty jedno i drugie i zdrowieć - raz, raz![]()
Na szczęście nie jest z nami tak tragicznie. O zejściu na razie nie myślimy. Myszak dzielnie walczy z granatowym bandażem. Wczoraj miał zielony i jakoś go ten kolor mniej interesował. Widocznie stwierdził, że jednak granatowy nie za bardzo pasuje do koloru jego oczu i należy się go jak najszybciej pozbyć

A mnie już tylko połówka głowy boli. Więc jakaś poprawa już jest. Wypiłam kawę i zobaczę co dalej. Leków nie mogę już dzisiaj brać, bo mój żołądek się niestety zbuntował.
Za chwię zbieramy się do weta. Wczoraj oprócz siurnięcia, o pięknej trajektorii lotu, Myszak zachowywał się grzecznie. Mam nadzieję, że dzisiaj obejdzie się już bez ekscesów
