Są, zdzwoniłyśmy się
Jagódka na razie ucieka i się chowa, za to w nocy zwiedza. Oczywiście jak to ona potrafi się tak zakamuflować, jakby kota wcale nie było
Ale daje się głaskać - jak się ją złapie
Trochę zjadła, z kupką niestety nie trafiła, ale okazało się, że to przez krytą kuwetę, u mnie są odkryte - ustaliłyśmy już plan działania kuwetowego
Zaczęło jej trochę oczko łzawić ze stresu, u mnie początkowo też tak miała. No i okazało się, że umie miauczeć
A jak pytałam, czy domek zadowolony z kota, to usłyszałam: "Ważne, żeby kotu było ze mną dobrze". Czyż to nie piękne?
Tak się cieszę, że moja czarna perła tak dobrze trafiła
A w sobotę jadę w odwiedziny
